Powitanie

Świątecznie

Iwona Konarska

Small img 3400 kolor  opt

Iwona Konarska

Psychiatria dziecięca nie przebija się do serc Polaków.

Psychiatria dziecięca nie pasuje do dzisiejszych czasów 500+. Taka ironia losu. Polska zmierza w kierunku dowartościowania, hołubienia i wywyższenia rodziny bez skazy. W tej rodzinie, w której państwo (czytaj: my wszyscy) daje wiele i roztacza różnorodne możliwości opieki oraz edukacji, nie ma miejsca na problemy psychiczne, bo te, jak sądzą niektórzy, rozwiązuje się wyłącznie przy niedzielnym obiedzie.

Przepraszam za to zgorzknienie w okolicy świąt Bożego Narodzenia, ale właśnie ten nastrój świąteczny spotęgował mój smutek, gdy patrzę na psychiatrów, którzy cyklicznie pokazują korytarze – jedyne miejsce, gdzie mogą umieścić np. dziecko z myślami samobójczymi. Gdy słyszę, że zrozpaczeni lekarze rezygnują z pracy, bo jednoosobowy dyżur staje się zagrożeniem dla młodych pacjentów.

Wiem, że jest program, plan reformy, pełnomocnik i specjaliści skupieni wokół niego. Wiem i słyszę, że nad psychiatrią (dostępnością terapii) pracuje wielu. Wszystko to wiem i doceniam, ale psychiatria dziecięca wymaga błyskawicznych działań, a jeśli potrzebne będą zmiany w prawie, posłowie zgodzą się na nocne głosowania.

Wśród rodziców dostrzegam dwie grupy – jedna z każdym problemem od razu wysyła dziecko do psychiatry. Nie próbuje zastanowić się, czy nie jest to np. konflikt, który można rozwiązać, poświęcając dziecku czas i cierpliwość.

Każdy bunt rodzice utożsamiają z chorobą i próbują rozwiązanie przerzucić na specjalistę, a konkretnie na przepisane przez niego leki. Tymczasem tu znalazłoby się miejsce dla terapeutycznego niedzielnego obiadu. Tyle że nie jednego.

Druga grupa, niestety, pozostaje przy tym obiedzie. Uważa, że jeżeli rodzina sobie nie poradzi, to kto jeszcze mógłby pomóc. Tu metodą jest udawanie do granic wytrzymałości, że z dzieckiem nie dzieje się nic złego.

Ponieważ koniec roku jest czasem życzeń, chciałabym, aby psychiatrzy dziecięcy przestali być kreowani na grupę zapaleńców, a psychiatria dziecięca otrzymała należne finanse i rozwiązania organizacyjne.

By tak było, psychiatria dziecięca musi się przebić do serc Polaków.

Do góry