Dermatologia

Choroby współistniejące a COVID-19

O zagrożeniach pacjentów z chorobami dermatologicznymi – i nie tylko – w dobie pandemii COVID-19 z prof. dr hab. med. Joanną Narbutt, kierownikiem Katedry Dermatologii, Dermatologii Dziecięcej i Onkologicznej Uniwersytetu Medycznego oraz Oddziału Dermatologii, Dermatologii Dziecięcej i Onkologicznej WSS im. dr. Wł. Biegańskiego w Łodzi, konsultantem krajowym w dziedzinie dermatologii i wenerologii, rozmawia Ewa Biernacka

Small narbutt opt

Prof. dr hab. med. Joanna Narbutt

MT: Czy to prawda, że pacjenci z dermatozami, m.in. atopowym zapaleniem skóry (AZS), to obok diabetyków, osób z nadciśnieniem oraz pacjentów z chorobami autoimmunologicznymi, grupa wysokiego ryzyka zakażenia koronawirusem?

Prof. JOANNA NARBUTT: Muszę od razu coś ważnego wyjaśnić. Choroby współistniejące takie jak cukrzyca, choroby układu oddechowego, nadciśnienie tętnicze, choroby autoimmunologiczne czy onkologiczne mają negatywny wpływ na przebieg wielu innych chorób, w tym zakaźnych. Ale też każdy przypadek jest inny. Gdy są to – w przypadku dermatoz – pojedyncze, niewielkie, ograniczone zmiany, to w związku z samym faktem rozpoznania AZS zagrożenie koronawirusem nie jest większe niż przeciętnie. Tak więc nie ma groźby łatwiejszego zakażenia i cięższego przebiegu infekcji. Zwiększone zagrożenie dotyczy pacjentów ze skórą ciała zajętą zmianami w 50-80 proc., sączącymi się, nadżerkowymi, pękającymi. W takim bowiem stanie skóra nie spełnia naturalnej funkcji bariery chroniącej przed patogenami. Ale nie u każdego pacjenta z AZS zakażenie koronawirusem jest obciążone z tego powodu gorszym lub tragicznym przebiegiem COVID-19. Miliony dzieci chorują na AZS, 3-, 5-latki w świetnym stanie ogólnym mają niewielkie zmiany – w dołach łokciowych, podkolanowych – które wystarczy smarować emolientami. Trzeba więc rozróżniać ciężkie przypadki AZS z dużym zajęciem powierzchni skóry, dużymi, zaczerwienionymi, łuszczącymi się, pękającymi zmianami, czyli z uszkodzoną pierwotną odpowiedzią immunologiczną, z otwartymi wrotami dla wszelkich zakażeń, a zmianami lekkimi. Informacja wkładająca do jednego worka te całkiem inne sytuacje kliniczne jest szkodliwa i dla pacjentów, i dla lekarzy POZ.

Muszę też wyjaśnić, że nikt – zdrowy czy chory, stary czy młody, specjalista wysokiej klasy w jakiejś dziedzinie medycyny czy laik – nie zetknął się dotąd z sytuacją pandemii wirusowej. Tak więc tego, co mówię, nie można traktować jako sprawdzonej naukowo czy potwierdzonej doświadczeniem klinicznym wiedzy, ale jedynie jako ekstrapolowanie na zaistniałą sytuację epidemiologiczną wiedzy lekarskiej tout court.

Niczego na razie nie możemy być pewni; powinna nam sprzyjać nie wiedza na temat pandemii, bo ta jest jedynie cząstkowa, ale wiedza medyczna oraz rozsądek, racjonalność, niepanikowanie, niezależnie do tego, czy jesteś epidemiologiem, czy dermatologiem. Wszyscy jesteśmy nieprzygotowani na tę sytuację, dla wszystkich jest ona nowa, nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżywaliśmy. Wymaga to odpowiedzialności, cierpliwego czekania na rozwój sytuacji, przekazywania sprawdzonych informacji pozbieranych z różnych źródeł, uspokajania pacjentów. Nikt nie wie tak naprawdę, jak to się potoczy.

MT: Liczy się stan kliniczny chorego na AZS, ale też przyjmowane przez niego leki obniżające odporność, np. cyklosporyna czy glikokortykosteroidy. Nie mówiąc o grupie 20-35 proc. chorych na AZS ze współistniejącą astmą.

J.N.: To na pewno obniża ich odporność i czyni podatniejszymi na wszelkie infekcje. We wszystkich chorobach układu oddechowego infekcje w jego obrębie pogarszają sytuację chorego, utrudniają mu oddychanie, negatywnie obciążają przebieg choroby. Przede wszystkim może dochodzić do zaostrzeń astmy, konieczności zwiększenia dawek leków, chory może trafić na SOR lub na oddział w celu ustawienia leczenia bądź zintensyfikowania go.

MT: Są różne fenotypy astmy. Poza astmą atopową jest nieatopowa, wszyscy ci pacjenci mają obciążony układ oddechowy. Co powinien im radzić lekarz POZ?

J.N.: Wszyscy pacjenci, niezależnie od schorzeń, powinni przestrzegać zasad epidemicznych, w tym najważniejszej z nich – izolacji. Musimy zachowywać się rozważnie i spokojnie. Przypomnijmy pacjentom, że jeśli biorą jakieś leki, kontaktują się z lekarzem prowadzącym, by kontynuować terapię. W tym momencie nie mamy dyrektyw, by odstawiać u osób z AZS leki immunosupresyjne, bo jeśli to zrobimy, choroba się zaostrzy. Wszyscy za mało wiemy, by podjąć w tej sprawie inną decyzję.

MT: Dlaczego cukrzyca jest czynnikiem ryzyka w sytuacji obecnej pandemii?

J.N.: Cukrzyca jest chorobą przewlekłą. Te osoby częściej mają infekcje, szczególnie bakteryjne i wirusowe, tyle że mówimy tu o osobach z niewyrównanym poziomem glikemii. Faktem pozostaje, że osoby z niewyrównaną cukrzycą są w grupie większego ryzyka chorób infekcyjnych, ale też chorób autoimmunologicznych. U wszystkich pacjentów z AZS, łuszczycą, cukrzycą, nowotworami układ immunologiczny jest przestrojony, nie funkcjonuje prawidłowo. Do tego pacjenci z cukrzycą często mają nadwagę, nadciśnienie tętnicze, niewydolność krążenia – w ten sposób cukrzyca wpływa na klika układów i to przyczynia się do tego, że są bardziej podatni i gorzej przechodzą wszelkie infekcje. Pacjent z cukrzycą – w erze sprzed epidemii koronawirusa – zwykle był w grupie ryzyka gorszego przebiegu np. zapalenia płuc w porównaniu z osobą ogólnie zdrową, szczupłą, prowadzącą aktywny tryb życia, niepalącą papierosów.

MT: Jakie środki higieny są dostępne dla osób z AZS, z łuszczycą itp. – skoro podstawą jest mycie rąk i odkażanie ich preparatami z alkoholem?

J.N.: Wszyscy pacjenci mający dermatozy muszą myć i odkażać ręce. W przypadku uszkodzonej skóry zastosowanie preparatów odkażających na bazie alkoholu także uszkodzi barierę naskórkową, wywoła ból, pieczenie, dyskomfort – dlatego po myciu powinni stosować emolientowe preparaty łagodzące, natomiast choroba nie zwalnia ich z zaprzestania tej podstawowej czynności.

MT: Czy zalecenie dbania o ogólny dobry stan organizmu, ruch fizyczny, dietę to nie jest utopia w dobie kwarantanny i zakazu opuszczania domu? I co by pani powiedziała pacjentom wierzącym w zbawczy wpływ witamin C i D?

J.N.: Nikt nie udowodnił skuteczności tych witamin w kontekście utrzymania odporności. Przyjmowane w nadmiarze na pewno mogą szkodzić. Najważniejsza jest izolacja, a dzięki niej opanowanie szerzenia się wirusa. Ważne jest także przypominanie naszym pacjentom, że dzieci mogą zakażać bezobjawowo, a osoby starsze są w grupie najwyższego ryzyka. Ważne jest też, by nie panikować – co dotyczy wszystkich aspektów życia. Jeśli spanikujemy i np. będziemy co chwila myć ręce spirytusem, skóra tego nie wytrzyma. Nasi pacjenci muszą pamiętać, że należy je myć, wychodząc z domu i wracając do domu, bez jednorazowych rękawiczek nie dotykać przycisków w windzie, poręczy schodów, wózków w marketach, a potem natychmiast po zdjęciu takich rękawiczek wyrzucić je do zamkniętego kosza. Powtarzajmy im te proste rady.

Do góry