BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Słowo wstępne
Czas na Krajową Sieć Onkologiczną
prof. dr hab. n. med. Andrzej Kawecki
W przerwie między falami pandemii SARS-CoV-2 można w większym stopniu zająć się problemami i perspektywami polskiej onkologii. Niestety, wszystko wskazuje na to, że nie unikniemy czwartej fali zakażeń, która ponownie szybko narasta w krajach Europy Zachodniej i Południowej. Należy mieć nadzieję, że dzięki szczepieniom i nabranemu już doświadczeniu skutki wzrostu liczby przypadków COVID-19 będą znacząco mniej dotkliwe niż jesienią ubiegłego roku i wiosną bieżącego.
Walka z pandemią siłą rzeczy w pewnym stopniu spowolniła prace nad reformą polskiej onkologii, opierającą się w dużej mierze na wprowadzeniu Krajowej Sieci Onkologicznej. System ten ma być w założeniu remedium na nierozwiązywalny od lat problem, jakim jest rozproszenie świadczeń onkologicznych, w wielu (zbyt wielu) przypadkach przekładające się na niemożność realizacji planu leczenia zgodnie z obowiązującymi standardami. Przeciwdziałać temu zjawisku miał wprowadzony bez odpowiedniego przygotowania w 2015 r. system karty DiLO, narzucający konieczność realizowania świadczeń na podstawie decyzji interdyscyplinarnych (konsyliów) i określonych ram czasowych. W praktyce okazało się, że jest to system wysoce niedoskonały. Po pierwsze, doszło do wzrostu biurokracji poprzez nadmiernie i niepotrzebnie rozbudowującą się ciągle sprawozdawczość. W efekcie lekarze i statystycy tracili czas, którego brakowało dla pacjentów. Po drugie, w wielu przypadkach system konsyliów stał się fikcją, a decyzje były przez niektórych specjalistów firmowane automatycznie, bez dogłębnej analizy klinicznej stanu chorego. Po trzecie, system nie zapobiegał fragmentaryzacji świadczeń, bez zapewnienia kontrolowanego, sprawnego przepływu pacjentów między ośrodkami realizującymi daną część zaplanowanego leczenia. Wyjątek stanowią pełnoprofilowe szpitale onkologiczne, które jednak nie mogą obejmować opieką wszystkich chorych na nowotwory. Po czwarte, system nie zapewniał dostatecznej kontroli jakości procedur świadczonych przez jednostki prowadzące leczenie. Do tego dochodzi jeszcze zjawisko swoistej selekcji chorych, czyli wybierania jedynie świadczeń korzystnych finansowo, a w przypadku powikłań – przesyłania pacjentów do innych jednostek. Nie jest to zjawisko nagminne, ale niestety cały czas występujące.
Środowisko onkologiczne od lat zdaje sobie sprawę z niedoskonałości systemu. W 2014 r. zespół ekspertów w ramach Polskiego Towarzystwa Onkologicznego opracował Cancer Plan, strategiczny program walki z nowotworami na okres 2015-2025, którego ostatecznym celem było zwiększenie wyleczalności i zahamowanie wzrostu zachorowalności. Dokument został w zasadzie zignorowany przez ówczesne kierownictwo Ministerstwa Zdrowia, które odpowiedziało wdrożeniem nieskutecznego w końcowym efekcie systemu DiLO. Notabene system ten powstał bez wszechstronnej konsultacji ze środowiskiem onkologicznym.
Obecnie sytuacja jest odmienna. Zasady Krajowej Sieci Onkologicznej są tworzone przy aktywnym, merytorycznie dominującym udziale onkologów. Główne cele sieci to: zapewnienie właściwej koordynacji postępowania diagnostyczno-terapeutycznego w skali województw, optymalizacja tą drogą procesu leczenia, wdrożenie oceny jakościowej świadczeń, a także zapewnienie kompleksowego wsparcia chorym po przebytym leczeniu. Oczekiwany efekt działań to oczywiście poprawa wskaźników wyleczalności co najmniej do poziomu krajów Europy Zachodniej. Przeprowadzony w czterech województwach pilotaż sieci wykazał, że koncepcja jest możliwa do zrealizowania, ponadto wskazał problemy, które się z tym systemem wiążą. Jednym z nich jest opracowanie wiarygodnych mierników jakości realizowania świadczeń, ale o tym szerzej napiszę w kolejnym wstępie.