Zarządzanie praktyką
O odkładaniu rzeczy na później
Mariusz Oboda
W tym artykule przedstawię pojęcie prokrastynacji, mechanizm jej działania, metody radzenia sobie z tym problemem. Odpowiem na pytanie, czy zawsze jest to zjawisko negatywne, czy możemy też wykorzystać je na własny użytek.
Najpierw jednak pozwólcie, że spojrzę, co dzieje się na Facebooku. No i może jeszcze sprawdzę e-maile…
Spotkałem niedawno kolegę, który wydawał się czymś strapiony. Po wymianie zwyczajowych uprzejmości zapytałem, czy wszystko u niego w porządku. Popatrzył na mnie i rozłożył ręce w geście bezradności.
– Nie wiem, co się ze mną dzieje. Pamiętasz pewnie, że jestem w trakcie pisania doktoratu. Dotąd szło mi nieźle, ale ostatnio… zupełnie nie mogę się zabrać do pracy! Gdybym chociaż miał wymówkę, rzeczywiście nie miał czasu, ale nie! Wziąłem kilka dni urlopu, bo musiałem przeanalizować wyjątkowo skomplikowane zagadnienie i zgadnij, ile stron napisałem?
– Nawet jeżeli nie udało ci się nic napisać, to przecież wykonałeś dużą pracę: przeanalizowałeś literaturę, zapoznałeś się z dostępnymi badaniami… – spróbowałem spojrzeć na to z innej strony.
Kolega popatrzył na mnie z politowaniem – nad sobą zapewne, a może też nad moją naiwnością.
– Moja praca naukowa ograniczyła się do przytaszczenia tomów z biblioteki i ściągnięcia z internetu kilku artykułów. Za to moja żona jest zachwycona – w końcu uporządkowałem biblioteczkę, poświęciłem kilka godzin na zabawę z kotem i nawet ugotowałem obiad z przepisu prababci. Do tego nadrobiłem kilka seriali i odpisałem na wszystkie zaległe wiadomości na Facebooku. Doskonale wiedziałem, że tracę czas i powinienem się skupić na pracy, ale nie potrafiłem się zmusić. I to nie pierwszy raz! A teraz mam problem, bo termin oddania rozdziału minął wczoraj.
– I jak sobie z tym poradziłeś? – zapytałem, ciekawy, jak wybrnął z tej, trzeba przyznać, nieciekawej sytuacji.
– Zarwałem noc – skrzywił się – i oddałem kilka stron, napisanych na szybko, byle jak. Uwierz, nie jestem z nich dumny.
Zastanowiłem się chwilę.
– Mam wrażenie, że wiem, o czym mówisz – powiedziałem. – W psychologii nazywamy to prokrastynacją. To problem, który dotyka więcej osób, niż przypuszczasz. Pół biedy, jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas. Gorzej, jeżeli stopuje praktycznie każde wymagające zadanie.
Historia mojego kolegi nie jest wbrew pozorom odosobnionym przypadkiem. Kto z ręką na sercu może powiedzieć, że nigdy nie odkładał ważnych spraw na później, nie czekał do ostatniej chwili z oddaniem pracy czy dostarczeniem dokumentów? A wszystko t...