Karetki będą jeździć z policją?

Lekarz pogotowia coraz częściej ryzykuje życie i zdrowie.

Lekarzom szpitalnych oddziałów ratunkowych i zespołów wyjazdowych karetek pogotowia weekend coraz częściej mija pod znakiem walki o własne zdrowie. Powód? Wysoki poziom agresji ze strony pacjentów. Przyczyną są najczęściej alkohol i dopalacze.

– Staramy się wykonywać swoją pracę i nie reagować na epitety. Kiedy jednak dochodzi do szarpaniny, musimy wzywać policję. Jestem ratownikiem medycznym od sześciu lat i nie mogę zrozumieć tego, że kiedy przyjeżdżamy do chorego, któremu chcemy pomóc, jesteśmy obrażani czy popychani – mówi podyplomie.pl ratownik medyczny chcący zachować anonimowość.

Statystyki dotyczące takich zdarzeń w województwie śląskim nie są dokładne i dotyczą jedynie najbardziej drastycznych sytuacji. Z danych wynika, że w ciągu minionych siedmiu lat doszło do ponad 200 ataków na personel medyczny. Tymczasem karetki wyjeżdżają 20 tysięcy razy w miesiącu. Można więc dojść do wniosku, że liczba agresywnych zachowań nie jest bardzo wysoka. – Problem oczywiście istnieje – mówi Artur Borowicz, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. – Pobicie każdego lekarza czy ratownika medycznego powinno być karane tak samo jak pobicie policjanta. Czekamy na egzekwowanie obowiązujących przepisów.

Choć zdarza się coraz więcej takich sytuacji, to zwykle załoga karetki potrafi sama opanować agresora, a wtedy nie dzwoni po policję i incydenty te nie są odnotowywane.

Dopiero skrajne sytuacje są nagłaśniane, np. agresja pacjenta, który przebywając w Sali Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego, po wykonaniu u niego angioplastyki naczyń wieńcowych rozbił kardiomonitor, defibrylator i ugodził nożem dyżurującego lekarza. Uderzył w klatkę piersiową, ale na szczęście ostrze trafiło w guzik fartucha.

Kilka dni temu w Jastrzębiu-Zdroju agresywny partner poszkodowanej wdał się w szarpaninę z ratownikami, a także groził im śmiercią. Został obezwładniony przez policję.

WS