Absurdalne prośby w gabinetach POZ
Lekarze rodzinni informują o coraz częstszych wizytach pacjentów z prośbami o wydanie kuriozalnych zaświadczeń.
– Wydawałoby się, że nic już nas nie jest w stanie zaskoczyć, ale życie przynosi wciąż nowe niespodzianki. Ostatnio mamy nowość – są to powtarzające się prośby o zaświadczenia do siłowni. Pacjenci chcą już nie tylko potwierdzenia od lekarza, że mogą ćwiczyć, ale też dokumentu dotyczącego linii papilarnych. Chodzi o sytuacje, gdy z jakichś powodów nie działa czytnik na te linie i nie można się dostać do szafki. W siłowni można otrzymać wówczas kod dostępu, ale niektórzy organizatorzy żądają w tym celu przedstawienia odpowiedniego zaświadczenia lekarskiego – podaje przykład Joanna Szeląg.
Ekspert Porozumienia Zielonogórskiego wyjaśnia, że takiego zaświadczenia lekarze wydać nie mogą. Daktyloskopią zajmują się laboratoria kryminalistyczne, a nie POZ. Co więcej, nie potrzeba też pieczątki lekarza do uczestniczenia w zajęciach na siłowni, które mają charakter rekreacyjny i każdy sam ocenia, czy tego typu aktywność jest dla niego wskazana. Może najwyżej konsultować się z trenerami w sprawie konkretnego zestawu ćwiczeń, ale nie w przychodni.
– Organizatorzy zajęć mogą oczywiście wymyślać nawet największe absurdy i wprowadzać je do regulaminów. Dziwi jednak uległość ich klientów w takich sprawach, którzy się na to godzą i pokornie przychodzą do lekarzy po zaświadczenia. Zamiast chodzić po przychodniach po pieczątki, prościej zmienić siłownię na taką, która nie stawia swoim klientom absurdalnych wymogów – dodaje Joanna Szeląg.