BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Szpitalna wojna płacowa, czyli samobójstwo
Spirala nakręca się i w końcu pęknie.
Problem dał się we znaki szczecińskim szpitalom. Znajdujący się w sąsiednim województwie lubuskim szpital w Gorzowie Wielkopolskim, żeby ściągnąć lekarzy, kusi ich atrakcyjnymi stawkami. Sprawę opisał portal radioszczecin.pl.
Robert Surowiec, wiceprezes wielospecjalistycznego szpitala wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim, przyznaje w artykule, że jego placówka zatrudnia coraz więcej lekarzy ze Szczecina. Dodaje, że medyków na rynku po prostu brakuje i każdy sposób, by ich pozyskać, jest dobry.
– Często jest tak, że zależy nam na konkretnym lekarzu i z nim rozmawiamy. Ale jest też tak, że jeśli przyjdzie jakiś lekarz i zobaczy, że u nas jest fajnie i ciekawie, to opowie o tym swoim znajomym. I to także swoje robi – mówi Surowiec. – To jest wolny rynek. Lekarze są wolnymi ludźmi.
Zapytany przez podyplomie.pl Łukasz Tyszler, dyrektor szpitala w szczecińskich Zdrojach, przyznaje, że między szpitalami trwa wojna cenowa. Sytuacja ta działa na korzyść lekarzy, ale moralnie nie jest jednoznaczna. – Polityka Ministerstwa Zdrowia i wymagania NFZ stawiane szpitalom, m.in. konieczność prowadzenia nocnej świątecznej pomocy, powodują, że brakuje kadry medycznej. Zamknięcie z tego powodu choćby jednego oddziału w ogóle nie wchodzi w rachubę, bo zapotrzebowanie na usługi zdrowotne jest ogromne. Szpitale, które mają przyzwolenie organu założycielskiego na to, aby się zadłużać, robią to. W efekcie Gorzów drenuje nam specjalistów, płacąc dwu-, a nawet trzykrotnie wyższe stawki – tłumaczy dyrektor Tyszler.
Choć w jego ocenie „to działanie samobójcze”, szczecińskie szpitale także zmuszone są podnieść stawki. – Spirala się nakręca i w końcu pęknie. Bo zadłużamy się wszyscy jako społeczeństwo i finalnie będziemy musieli zapłacić – przypomina.
W jego ocenie szukanie rozwiązania to zadanie dla ministra zdrowia.