BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
02 czerwca 2017
Resort zdrowia chce wykształcić zastęp lekarzy rodzinnych
Za osiem lat liczba specjalistów medycyny rodzinnej ma wzrosnąć o 12 tys. Jest to wykonalne, pod warunkiem, że zostanie wdrożony dobry system motywacyjny – oceniają lekarze.
Obecnie w POZ pracuje ok. 33 tys. lekarzy, z czego ok. 11 tys. ma specjalizację w dziedzinie medycyny rodzinnej. Ministerstwo Zdrowia chce, aby w ciągu najbliższych ośmiu lat w tym sektorze ochrony zdrowia zatrudnionych zostało dodatkowych 12 tys. lekarzy.
Czy to jest realne, skoro absolwenci studiów medycznych nie są zainteresowani specjalizacją z medycyny rodzinnej – zadają pytanie lekarze z Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
– Bardzo bym chciał, by te ambitne plany Ministerstwa Zdrowia się zrealizowały, bo potrzeba zwiększenia kadry lekarskiej w POZ jest ogromna – mówi Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego.
W jego ocenie to zadanie jest niezwykle trudne, ale nie niewykonalne. Wspomina, że kiedy tworzyła się polska medycyna rodzinna, też mówiono, że to się nie może udać. Jednak od roku 1994, gdy pierwsi lekarze zdali egzamin specjalizacyjny z medycyny rodzinnej, do 2002 r. specjalizację tę zrobiło ok. 9 tys. osób.
– Był to efekt atmosfery entuzjazmu, ale też dobrych motywatorów stworzonych przez decydentów. Być może uda się także teraz. Będziemy się przyglądać działaniom resortu i dopytywać, w jaki sposób chce osiągnąć ten cel – deklaruje Jacek Krajewski.
Lekarze rodzinni z niepokojem patrzą w przyszłość swojej specjalizacji. Już teraz specjalistów w tej dziedzinie jest za mało, a średnia wieku w niektórych regionach przekracza 59 lat. W tegorocznym wiosennym postępowaniu na 324 miejsca rezydenckie w dziedzinie medycyny rodzinnej chętnych było zaledwie 55 osób. Według informacji MZ najwięcej młodych lekarzy wybrało tę specjalizację w województwie mazowieckim – 13 osób. Na Podkarpaciu i Pomorzu zdecydowało się na nią po 7 osób, na Śląsku 6. W pozostałych województwach specjalizację rozpoczną pojedyncze osoby. Z kolei na Opolszczyźnie, gdzie było 10 miejsc rezydenckich, nie znalazł się nikt zainteresowany.
– Bardzo bym chciał, by te ambitne plany Ministerstwa Zdrowia się zrealizowały, bo potrzeba zwiększenia kadry lekarskiej w POZ jest ogromna – mówi Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego.
W jego ocenie to zadanie jest niezwykle trudne, ale nie niewykonalne. Wspomina, że kiedy tworzyła się polska medycyna rodzinna, też mówiono, że to się nie może udać. Jednak od roku 1994, gdy pierwsi lekarze zdali egzamin specjalizacyjny z medycyny rodzinnej, do 2002 r. specjalizację tę zrobiło ok. 9 tys. osób.
– Był to efekt atmosfery entuzjazmu, ale też dobrych motywatorów stworzonych przez decydentów. Być może uda się także teraz. Będziemy się przyglądać działaniom resortu i dopytywać, w jaki sposób chce osiągnąć ten cel – deklaruje Jacek Krajewski.
Lekarze rodzinni z niepokojem patrzą w przyszłość swojej specjalizacji. Już teraz specjalistów w tej dziedzinie jest za mało, a średnia wieku w niektórych regionach przekracza 59 lat. W tegorocznym wiosennym postępowaniu na 324 miejsca rezydenckie w dziedzinie medycyny rodzinnej chętnych było zaledwie 55 osób. Według informacji MZ najwięcej młodych lekarzy wybrało tę specjalizację w województwie mazowieckim – 13 osób. Na Podkarpaciu i Pomorzu zdecydowało się na nią po 7 osób, na Śląsku 6. W pozostałych województwach specjalizację rozpoczną pojedyncze osoby. Z kolei na Opolszczyźnie, gdzie było 10 miejsc rezydenckich, nie znalazł się nikt zainteresowany.