W poprzednim tekście „Czas pracy lekarza na kontrakcie” poruszony został kontrowersyjny temat związany z czasem pracy lekarzy zatrudnionych na kontraktach. Artykuł wywołał dyskusję, która skłoniła mnie do napisania pewnego uzupełnienia zasygnalizowanych tam problemów.
Jak zostało wspomniane w przywołanym powyżej tekście, przepracowany lekarz, któremu zdarzy się popełnić błąd w sztuce lekarskiej, może niespodziewanie znaleźć się na froncie wojennym, gdzie po przeciwnej stronie barykady będzie nie tylko pacjent ponoszący konkretną szkodę, ale także ubezpieczyciel, u którego lekarz ma wykupioną polisę OC. Mówiąc krótko – ubezpieczyciel może próbować odmówić ochrony ubezpieczeniowej w sytuacji, gdy lekarz popełnił błąd w sztuce lekarskiej, będąc ewidentnie przepracowany oraz, co istotne, gdy nie mieliśmy do czynienia z sytuacją bezpośredniego zagrożenia życia pacjenta bądź powstania u niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, co uzasadniałoby natychmiastową interwencję lekarską.
W związku z poruszonym powyżej wątkiem pojawiło się pytanie Czytelnika: Czy znane są autorowi tekstu sytuacje, gdy ubezpieczyciel odmówił ochrony ubezpieczeniowej lekarzowi, powołując się na jego stan przepracowania?
Autor (pisanie o sobie w trzeciej osobie liczby pojedynczej być może nadaje się do jakiejś pogłębionej analizy, by nie powiedzieć: diagnozy), po wyczerpującym rachunku sumienia, może z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że znane są mu przypadki, gdy ubezpieczyciel ewidentnie prowadził postępowanie w kierunku odmowy objęcia ochroną ubezpieczeniową zdarzenia, gdzie szkoda, którą poniósł pacjent, spowodowana była działaniem przepracowanego lekarza. Jedynie żmudne negocjacje prowadzone w tych sprawach skutkowały zmianą stanowiska ubezpieczyciela.
Biorąc pod uwagę narastający rozmiar problemu związanego z pracą lekarzy przez szereg godzin bez odpoczynku, uzasadnione jest przypuszczenie, że opisanych powyżej prób – polegających na ograniczeniu czy odmowie ochrony ubezpieczeniowej – ze strony ubezpieczycieli może być coraz więcej oraz – co gorsza – żadne negocjacje nie skłonią ich do zmiany stanowiska w sprawie.
Bijemy zatem na alarm póki czas: warto mieć świadomość problemu, który za chwilę może być powszechną praktyką.
Odnośnie do motywacji ubezpieczyciela negującego możliwość objęcia ochroną zdarzenia, o którym mowa, należy wskazać przede wszystkim na termin-klucz: rażące niedbalstwo.
Rażące niedbalstwo ubezpieczonego jest okolicznością, która zgodnie z zapisami Kodeksu cywilnego umożliwia ubezpieczycielowi odmowę wypłaty odszkodowania.
Art. 827 §1 Kodeksu cywilnego: „Ubezpieczyciel jest wolny od odpowiedzialności, jeżeli ubezpieczający wyrządził szkodę umyślnie; w razie rażącego niedbalstwa odszkodowanie nie należy się, chyba że umowa lub ogólne warunki ubezpieczenia stanowią inaczej lub zapłata odszkodowania odpowiada w danych okolicznościach względom słuszności”.
Rażące niedbalstwo w rozumieniu art. 827 §1 kc, w przypadku nieprzewidywania szkody jako skutku działania lub zaniechania, można przypisać danej osobie tylko wówczas, gdy dopuściła się ona przekroczenia podstawowych, elementarnych zasad ostrożności. Chodzi zatem tylko o takie przypadki, gdy osoba postępuje w sposób oczywiście sprzeczny z zasadami bezpieczeństwa powszechnie znanymi i rozumianymi nawet przez osoby o niskim poziomie intelektualnym. Jej zachowanie winno graniczyć z umyślnością - Wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 8 września 2016 roku I ACa 330/16.
Ocena, czy zachodzi wypadek rażącego niedbalstwa w rozumieniu art. 827 §1 kc, a także w rozumieniu postanowień ogólnych warunków umów wiążących strony stosunku ubezpieczenia, wymaga uwzględnienia obiektywnego stanu zagrożenia oraz kwalifikowanej postaci braku zwykłej staranności w przewidywaniu skutków, a więc uwzględnienia staranności wymaganej od działającej osoby, przedmiotu, którego działanie dotyczy oraz okoliczności, w których doszło do zaniechania pożądanych zachowań z jej strony. Rażące niedbalstwo, o którym stanowi art. 827 §1 kc, można więc przypisać w wypadku nieprzewidywania szkody jako skutku m.in. zaniechania ubezpieczającego, o ile doszło do przekroczenia podstawowych, elementarnych zasad staranności - wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 21 lutego 2013 roku VI ACa 1095/12.
Przekładając język (czasem specyficzny) orzeczeń sądowych na praktykę – ubezpieczyciel uznaje, że lekarz, który w sposób oczywisty pracuje ponad swoje siły, dokłada w ten sposób istotną cegiełkę do stanu „rażącego niedbalstwa”, ponieważ w takiej sytuacji narusza on reguły bezpieczeństwa (wobec pacjenta) oraz podstawowe zasady wymaganej i oczekiwanej od lekarza staranności.
Oddajmy na zakończenie tego wątku głos Ministerstwu Zdrowia, które odnosząc się do świadczenia pracy przez lekarzy pracujących ponad siły stwierdziło: „przepracowany lekarz bez wątpienia nie daje rękojmi zapewnienia należytej opieki nad pacjentami. Jednakże również lekarz, pielęgniarka czy położna (wykonujący tzw. wolny zawód zaliczany do grupy zawodów zaufania publicznego), których oświadczenie woli jest tak samo ważne przy zawieraniu umowy cywilnoprawnej jak oświadczenie woli kierownika szpitala, powinni mieć na względzie późniejszą możliwość faktycznej realizacji postanowień umowy zgodnie z przewidzianymi prawem zasadami wykonywania zawodu oraz deontologii zawodowej. Obowiązujący każdego lekarza Kodeks Etyki Lekarskiej wskazuje dobro chorego jako nadrzędną zasadę wykonywania zawodu i stanowi, że z przestrzegania tej zasady nie zwalniają lekarza wymagania administracyjne, naciski społeczne czy też mechanizmy rynkowe” (odpowiedź na interpelację poselską nr 5704 z 22.09.2016 roku).