BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Uzdrawianie rehabilitacji trwa
Opieka koordynowana miała usprawnić pracę lekarzy i zwiększyć dostępność do świadczeń rehabilitacyjnych. Na razie wprowadza niepewność i obawy o dalsze funkcjonowanie tego segmentu ochrony zdrowia.
Zdaniem Krystyny Walendowicz, dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego im. dr. S. Jasińskiego w Zakopanem, problemy związane z opieką poszpitalną i rehabilitacją to sprawy wielowątkowe, bo system nie jest uporządkowany.
– Intencja rządzących może jest słuszna, ale efekty realizacji tych działań są średnie. Kwestia być albo nie być dla szpitali rehabilitacyjnych takich jak mój, który prowadzi kompleksową rehabilitację na każdym poziomie (szpitalna i dzienna) zabezpiecza opiekę dla kilku szpitali ostrych, zależy od postępowań konkursowych, które nie wiadomo jak będą przebiegać ani jakie będą kryteria. Z punktu widzenia jednostki sytuacja jest bardzo niepewna. Na dzisiaj jest dobrze, a później nie wiadomo. Nie wiadomo, jakie będzie finansowanie w przyszłości, czy wzrośnie wycena punktu, czy za cztery-pięć lat będą konkursy w ogóle – komentuje dla podyplomie.pl Krystyna Walendowicz.
Dodaje, że z punktu widzenia pacjenta zmiana sposobu finansowania w zakresie rehabilitacji ogólnoustrojowej spowodowała, że pacjenci poszpitalni i po przebytych stanach ostrych czy zagrażających życiu m.in. na oddziałach chirurgii, interny, intensywnej terapii czy pulmonologii mają prawo do tego, aby rehabilitacja odbyła się w ośrodku rehabilitacji – mogą być przyjęci na leczenie stacjonarne. Ale dla tych, którzy nie są przypadkiem pohospitalizacyjnym – w szpitalu w Zakopanem kolejka do oddziału ogólnoustrojowego po reformie się wydłużyła.
– Często jest taka sytuacja, że pacjenci, którzy z powodu zaostrzeń chorób powinni być hospitalizowani w trybie pilnym, a nie byli w szpitalu w stanie ostrym lub zagrażającym życiu, czekają, ponieważ w pierwszej kolejności przyjmowani są pacjenci poszpitalni. Problemem jest to, że nie ma jasnych kryteriów, jak rozpatrywać te przypadki. Jeżeli pacjent przechodzi do kolejki przewlekłych, zostanie przyjęty za kilka lat – w przypadku mojego szpitala za siedem – kontynuuje Krystyna Walendowicz.
Zaznacza też, że z punktu widzenia pacjenta nie widzi, aby na dzisiaj reforma spowodowała cokolwiek, żeby można było mówić o lepszej dostępności do świadczeń rehabilitacyjnych.