Słowo "klinika" coraz częściej używane nielegalnie

Właściciele prywatnych praktyk lekarskich częściej łamią prawo. Prawnicy informują o nasilającym się trendzie zawierania w nazwie podmiotu leczniczego słów: klinika, kliniczny, clinic.

Używanie słowa klinika do oznaczania podmiotu leczniczego, który nie spełnia wymogów określonych w ustawie o działalności leczniczej, jest naruszeniem prawa – przypomina rzecznik patentowy Mikołaj Lech, który specjalizuje się m.in. w sprawach zwalczania nieuczciwej konkurencji.
Prawo precyzyjnie określa, kiedy używanie takich nazw jest dozwolone, a kiedy nie. „W internecie znalazłem masę placówek, które mają w swojej nazwie słowo klinika. Już po pobieżnej analizie stwierdziłem, że większość z nich łamie prawo” – podaje wyniki analizy na blogu prawniczym Mikołaj Lech.
Przypomina też, że użycie słowa klinika w obrocie gospodarczym reguluje ustawa o działalności leczniczej. Mogą się nim posługiwać podmioty lecznicze, które są prowadzone przez uczelnie medyczne lub z nimi współpracują. Ustawa wskazuje również, że w klinikach poza działalnością typowo leczniczą odbywa się kształcenie studentów w zawodach medycznych. Klinikami są więc szpitale i oddziały należące do uniwersytetów medycznych, a nie każda placówka lecznicza.
Co grozi za bezprawne użycie słowa klinika? Ustawa o działalności leczniczej nie przewiduje kar za nieuprawnione używanie słowa klinika. Z tym zjawiskiem walczą m.in. izby lekarskie.
„Jednym z narzędzi nacisku jest groźba wytoczenia postępowania dyscyplinarnego przeciwko lekarzowi. Problem w tym, że wiele z takich placówek leczniczych jest prowadzonych przez przedsiębiorców, którzy lekarzy po prostu zatrudniają. Izby lekarskie o prawdopodobnym naruszeniu prawa mogą również zawiadomić organy rejestrujące takie podmioty lecznicze” – dodaje rzecznik patentowy Mikołaj Lech.

INK