E-recepty, czyli pilotaż bez głowy

Nie jesteśmy przygotowani do masowego przechodzenia na e-recepty.

Na przełomie sierpnia i września do programu pilotażowego mają dołączyć kolejne dwa miasta. To wciąż za mało, aby mówić o powszechnej informatyzacji ochrony zdrowia.

Na początku lipca br. Ministerstwo Zdrowia informowało o ponad tysiącu wystawionych e-recept po miesiącu działania pilotażu w Siedlcach i Skierniewicach. Niedawno do programu dołączyła też miejscowość Wysokie w województwie lubelskim.
Według zapowiedzi wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego niebawem do pilotażu dołączą kolejne dwa miasta: Krynica-Zdrój (woj. małopolskie) i Pleszew (woj. wielkopolskie).
Jednym z powodów powolnego wdrażania e-recept jest zróżnicowanie systemów informatycznych funkcjonujących w poszczególnych podmiotach, o czym poinformował wiceminister podczas wystąpienia prasowego. Dodał, że istotne jest, aby zaangażować w pilotaż jak największą liczbę województw – jak się okazuje, szczególne wyzwania związane z wprowadzeniem e-recept wynikają nie tyle z oprogramowania ministerstwa, ile z oprogramowania indywidualnych dostawców poszczególnych podmiotów i aptek.
Ten rozdźwięk dostrzegają też lekarze. Mateusz Kowalczyk, sekretarz Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi, w rozmowie z podyplomie.pl postęp informatyzacji w ochronie zdrowia ocenia dwojako. Uważa, że sam pomysł jest słuszny, jednak – jak zwykle – problemy są z wykonaniem.
– Nie jesteśmy przygotowani do masowego przechodzenia na e-zwolnienia czy e-recepty. Pilotaże również pozostawiają wiele do życzenia. Jeden z takich programów dotyczący e-recepty odbywa się na terenie naszej izby lekarskiej, w Skierniewicach. Do pilotażu wybrano tylko jeden NZOZ. Ponadto lekarze zwracali uwagę, że aby e-medycyna mogła prawidłowo funkcjonować, we wszystkich medycznych podmiotach oraz aptekach powinny być zbieżne systemy informatyczne, a tak nie jest – zauważył Mateusz Kowalczyk.

INK