15 tysięcy na rękę i wciąż nie ma chętnych

Mimo ogłoszeń i oferowania coraz wyższych stawek szpital powiatowy w Głuchołazach nie znalazł internistów.

Nieczynny od kwietnia oddział wewnętrzny szpitala powiatowego w Głuchołazach kolejny miesiąc stoi pusty.

Jak się dowiedziało podyplomie.pl, problemy zaczęły się na początku roku, kiedy jeden z lekarzy odszedł do sąsiedniego szpitala MSWiA. Drugi lekarz został podkupiony przez szpital w Nysie, który miał problemy kadrowe z powodu odejścia lekarzy na emeryturę. Wreszcie trzeci lekarz złożył wypowiedzenie.

Mimo kampanii informacyjnej o naborze dyrekcja musiała zamknąć 47-łóżkowy oddział.

Interweniował przewodniczący rady szpitala, wicestarosta nyski Piotr Woźniak. Jak przekonywał PAP, oferowane zarobki to 14-15 tys. zł na rękę plus mieszkanie. Zachwalał przy tym urokliwe położenie miasta w sąsiedztwie Gór Opawskich. Samorządowi bardzo zależy na utrzymaniu oddziału, zwłaszcza że w szpital zainwestowano w ciągu ostatnich kilku lat 10 mln zł, licząc na przywrócenie miastu charakteru uzdrowiska.

Sytuacja staje się poważna, ponieważ braki kadrowe wpędzają placówkę w tarapaty finansowe. Szpital należy do tzw. sieci, wysokość jego finansowania zależy od wykonania kontraktu. Przesłanek do optymizmu brak. Jak się dowiadujemy, nadal nikt się nie zgłasza. Nie jest tajemnicą, że na sytuację ogromny wpływ mają stawki oferowane obecnie internistom w POZ. Sięgają one 150 zł za godzinę, przy czym zaletą jest brak konieczności pełnienia dyżurów.

W Głuchołazach spekuluje się, ile szpital musiałby zaproponować lekarzom, aby rozwiązać problem. Według niektórych naszych rozmówców realne są nawet kwoty rzędu 30 tys. zł.

Szpital w Głuchołazach nie jest pierwszym, który ma problem z takim specyficznym przestojem. Z powodu braku internistów w minionych miesiącach wstrzymane były przyjęcia na oddziały wewnętrzne szpitali powiatowych w Oleśnie i Kluczborku. Władzom udało się znaleźć chętnych dopiero po kilku tygodniach poszukiwań w ościennych województwach.

 

ID