Zardzewieją kosztowne dentobusy

Jeden z flagowych programów resortu zdrowia może się zakończyć porażką.

Zaledwie kilku dentystów zgłosiło się do konkursów na leczenie dzieci w ramach projektu „Dentobus”.

Mobilne gabinety dentystyczne zwane dentobusami były gotowe do pracy już w grudniu 2017 roku. Odebrali je wojewodowie, którzy wciąż czekają na chętnych do pracy w tego typu jednostkach. Problem jednak w tym, że chętnych nie ma.
Dlaczego jeden ze sztandarowych projektów resortu zdrowia jest skazany na porażkę, wyjaśnia lek. stomatolog Jan Zuchowski z OIL w Gdańsku.
Stomatologia w XXI wieku powinna się opierać na regeneracji tkanek. To proces indywidualny, niemożliwy do osiągnięcia podczas wizyty w ciągu jednego dnia w dentobusie.
„Podczas jednej wizyty jest możliwa tylko mechaniczna (choćby nawet bardzo precyzyjna czy estetyczna w doborze kolorów) wymiana materiałów w zębach” – ocenia na stronie OIL lek. stomatolog Jan Zuchowski.
Zwraca też uwagę na cenę zakupu i wyposażenia mobilnego gabinetu. Jeden dentobus kosztuje 1,5 mln zł. Za tę sumę, wydając po 100 tys. Zł, można wyposażyć kompletnie 15 gabinetów w całej Polsce. Biorąc pod uwagę to, że resort zdrowia zamówił 16 dentobusów, za tę kwotę można by było uruchomić 240 nowoczesnych gabinetów stomatologicznych w szkołach, otwartych np. co drugi dzień. W stacjonarnych gabinetach można prowadzić leczenie oparte na regeneracji tkanek rok po roku.
„Lekarze mogą dojeżdżać, sam dojeżdżałem. A jeżeli dentobus np. złapie gumę, pęknie mu uszczelka pod głowicą itp., to gabinet będzie czynny? Minister zdrowia nie może o tym wiedzieć, ponieważ w ministerstwie nie ma wiceministra ds. stomatologii. Nie ma też departamentu stomatologii” – kontynuuje lek. stomatolog Jan Zuchowski.
Z tym, że dentobusy to nietrafiony pomysł, zgadza się wiceprzewodniczący Naczelnej Izby Lekarskiej dr Leszek Dudziński. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” ocenia, że stomatolodzy pracujący w mobilnych gabinetach dentystycznych muszą realizować świadczenia według harmonogramu ustalonego z NFZ, co nie pozwala na kontynuację leczenia.

INK