Terapia wbrew woli rodziny

Autorytet o granicach uporczywej terapii.

Syn zmarłej kobiety, leczonej w podpoznańskim szpitalu w Puszczykowie, skierował doniesienie do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, w którym zarzuca lekarzom bezprawne stosowanie uporczywej terapii. Swoją decyzję tłumaczy tym, że złożył na piśmie stosowne oświadczenie, w którym jasno wyraził życzenie rodziny w tej sprawie. Jednak, jak twierdzi, szpital nie konsultując się z nikim, przeprowadził operację.
Matka skarżącego mężczyzny została przyjęta na szpitalny oddział z rozpoznaniem martwicy kończyny dolnej. Pacjentka była osobą leżącą od kilku lat, nie kontaktowała się z otoczeniem. Szpital zgodził się, aby w tym stanie, na wyraźne życzenie syna posiadającego pełnomocnictwo, pacjentka została przetransportowana do hospicjum. Kiedy 92-letnia kobieta zmarła kilka godzin po amputacji kończyny, syn uznał, iż zostały naruszone prawa jego i matki. Śmierć kobiety nastąpiła na skutek niewydolności krążeniowo-oddechowej.
– Z powodu martwicy kończyny tej kobiecie groziła śmierć w szpitalu, w którym przebywała i w nowym ośrodku. Istnieje cienka granica między pewną śmiercią a podjęciem ryzyka, które według zasad lekarskiej wiedzy może uratować życie. Lekarze mają obowiązek dbania o dobro pacjenta, a w tym przypadku nie chodziło o poprawę komfortu życia, lecz o ratowanie życia. Podjęli więc słuszną decyzję, która miała szansę powodzenia – mówi prof. dr hab. med. Janusz Gadzinowski, były rektor UMP, ekspert w sprawach etyki lekarskiej.
Poznański profesor uważa, że lekarze nie naruszyli norm, które stoją na straży interesów pacjenta, nawet wtedy gdy są sprzeczne z wolą rodziny.

DP