BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Minister chce wiedzieć, kto stoi w kolejce
Czy kosztowny pomysł skróci kolejkę oczekujących?
Ministerstwo Zdrowia bierze się za problem kolejek. Chce mieć na ich temat więcej szczegółowych danych. Dlatego już w przyszłym roku placówki będą wysyłać do NFZ dane o wolnych miejscach częściej i będzie ich więcej – wynika z projektu ustawy „w związku z e-skierowaniem oraz listami oczekujących na udzielenie świadczenia opieki zdrowotnej”.
Obecnie poradnie muszą gromadzić tylko informacje o pacjentach pierwszorazowych. Imienne listy oczekujących przekazują do NFZ raz w miesiącu, a dodatkowo co tydzień tzw. pierwsze wolne terminy.
W projekcie ustawy zaproponowano, aby w harmonogramie przyjęć rejestrowano dane dotyczące wszystkich oczekujących na świadczenia. Także osób kontynuujących leczenie. Co więcej – dane przekazywane będą przez świadczeniodawców obowiązkowo na koniec każdego dnia roboczego.
Na przychodnie już padł blady strach. Dlaczego? Otóż pomysł, choć interesujący, to jednak będzie kosztowny. – Będzie potrzebna osoba do raportowania świadczeń oraz odpowiednio wyposażone stanowisko pracy, a to zwiększy koszty – ocenia w rozmowie z podyplomie.pl Zenon Orczykowski, kierownik Biura Rejestru Usług Medycznych SZPZLO Warszawa-Mokotów.
Zauważa on, że ustawodawca położył nacisk na mechanizmy kontrolne, nie zaproponował natomiast zwiększenia liczby świadczeń, a to one są drogą do zmniejszenia kolejek. – Podstawową sprawą, aby rozładować kolejki, jest zniesienie limitów. Rozumiem, że dla budżetu NFZ to nie jest od razu do udźwignięcia, ale można dążyć do tego małymi krokami. Na początek można znieść limity dla pacjentów pierwszorazowych w wybranych zakresach, np. kardiologii, diabetologii – zastanawia się Zenon Orczykowski.
Zwraca on też uwagę, że obecny system kolejkowy jest paranoiczny. – Z jednej strony jest kolejka, a z drugiej jeśli pacjent nie przyjdzie, to marnuje się czas lekarza. Mało tego, jeśli gabinet jest pusty, a przyjdzie pacjent niezapisany, nawet ze skierowaniem w trybie pilnym, to lekarz nie może go przyjąć. Musi go ustawić na końcu kolejki, bo inaczej naraża się na karę z NFZ – dodaje Orczykowski.
W jego ocenie nowy system wymaga dopracowania – trzeba wziąć pod uwagę nie tylko dodatkowe koszty, ale także czas na przygotowanie systemów informatycznych.