Jakie 3900, gdy średnia pensja wynosi 5200?
Związkowcy domagają się rzetelnego wyliczania płacy minimalnej.
Konieczne jest urealnienie kwoty bazowej, na podstawie której oblicza się wysokość minimalnych wynagrodzeń dla poszczególnych grup zawodowych w ochronie zdrowia – domaga się NSZZ „Solidarność”.
Maria Ochman, przewodnicząca sekcji zdrowia „S”, w „Dzienniku Gazecie Prawnej” krytycznie oceniła politykę podpisywania porozumień płacowych z poszczególnymi grupami zawodowymi i wezwała do trzymania się zapisów ustawy podwyżkowej.
Ustawa regulująca sposób ustalania podwyżek w podmiotach leczniczych weszła w życie 16 sierpnia 2017 roku. Zgodnie z jej zapisami płace będą podwyższane stopniowo do końca 2021 roku, by osiągnąć oczekiwany poziom w 2022 roku. Płace te ustalane są po pomnożeniu kwoty bazowej przez wskaźnik przypisany danej grupie zawodowej. Docelowo kwota bazowa ma być równa przeciętnemu wynagrodzeniu brutto. Jednak do końca tego roku jest zamrożona na poziomie 3900 zł. To znaczy, że dopiero od 2020 roku dyrektorzy będą się posługiwali już rzeczywistą kwotą przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia przy obliczaniu najniższych wynagrodzeń.
„Solidarność” domaga się uwolnienia kwoty bazowej jeszcze w tym roku i zapewnia, że jest na to zgoda ministra zdrowia – donosi „DGP”.
Maria Ochman zwraca uwagę, że średnia płaca za grudzień 2018 roku to 5200 zł, czyli aż o 1300 zł więcej niż kwota wskazana w ustawie. Jej zdaniem trzeba zniwelować tę dysproporcję. Przyznaje jednak, że budżet nie udźwignie zwiększenia kwoty bazowej od razu do wysokości średniej krajowej. – Uważam, że należy to robić etapami, ale najwyższa pora, by zrobić następny krok. Nie wiem, czy to miałoby być 200 zł, 400 zł, czy więcej ani jakie to będą koszty. W ministerstwie są teraz prowadzone analizy finansowe – mówi w „DGP”. Ich wynik ma być znany w marcu.
– Oczekiwalibyśmy, aby już tegoroczne podwyżki były liczone od innej kwoty. Jeśli nie od razu, to z wyrównaniem od 1 lipca – dodaje.
Pozostaje pytanie, jak ewentualnie podwyżka miałaby być finansowana. Resort, odpowiadając na pytania o źródła finansowania tej ustawy, od początku zapewniał, że pieniądze znajdą się m.in. dzięki zwiększonemu finansowaniu świadczeń. Jeśli jednak środki będą za małe, może to spowodować lawinowe zadłużanie się szpitali.
Ustawa dotyczy nie tylko 149 zawodów medycznych, w tym lekarzy i lekarzy dentystów, ale od ubiegłego roku także niemedycznych pracowników działalności podstawowej (np. dyspozytorów medycznych, opiekunów medycznych, sanitariuszy szpitalnych, sekretarek medycznych).