W sieci długów

NIK nie pozostawia suchej nitki na działającym od dwóch lat programie sieci szpitali

Sieć szpitali, która miała ułatwić pacjentom dostęp do świadczeń zdrowotnych, dyrektorom zarządzanie placówkami, a lekarzom stworzyć przyjazne warunki pracy, nie poprawiła ani sytuacji chorych, ani finansów większości badanych szpitali – wynika z kontroli NIK.

System podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej działa od 1 października 2017 roku. Ministerstwo Zdrowia zapowiadało, że dzięki niemu zmieni się podejście do pacjentów – szpitale zapewnią im skoordynowany cykl leczenia. Jednak już na starcie w sieci znalazły się także takie placówki, które w przypadku części swoich pacjentów nie były w stanie realizować kompleksowych świadczeń ambulatoryjnych. Kontrola NIK pokazała także, że wbrew zapowiedziom włączenie do sieci nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej nie doprowadziło do zmniejszenia kolejek na szpitalnych oddziałach ratunkowych i na izbach przyjęć. 

Celem utworzenia sieci szpitali było też poprawienie ich sytuacji finansowej. Nowy system miał umożliwić elastyczniejsze gospodarowanie pieniędzmi, a w efekcie stopniowe wychodzenie z długów. Tymczasem proces zadłużania się badanych placówek, które już wcześniej miały problemy, w większości przypadków jeszcze przyspieszył. Pogorszyła się także sytuacja tych szpitali, którym w przeszłości wiodło się lepiej. Powodem było to, że choć w badanym okresie rosła wartość zawartych przez szpitale umów na udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, a co za tym idzie rosły ich przychody z działalności leczniczej, to znacznie szybciej przybywało niezależnych od tych placówek kosztów, na które złożyły się m.in. ustawowe wzrosty wynagrodzeń lekarzy i pielęgniarek. Wnioski z przeprowadzonego audytu i zalecenia zostały przekazane ministrowi zdrowia, kierownikom podmiotów tworzących szpitale i kierownikom podmiotów leczniczych. 

Wyniki kontroli nie są zaskoczeniem dla środowiska lekarskiego. Projekt wprowadzenia sieci szpitali od początku był szeroko krytykowany.

Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie, uprzedzała wprost, że czeka nas wielki chaos. W jej ocenie zmiany wdrażano pochopnie. Nie dano czasu na przygotowanie się do działania w ramach nowych przypisów. Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP, mówił z kolei, że sama idea budowania sieci szpitali jest ważna i potrzebna, jednak wprowadzenie tak poważnych zmian powinno się odbywać po dogłębnej analizie konsekwencji ich wdrożenia – czego zabrakło. Dlatego już na etapie projektowania tych przepisów program był postrzegany jako wielkie zagrożenie dla systemu ochrony zdrowia.



INK