Czarne worki wstrząsną urzędnikami?
Ekspert ds. wizerunku o happeningu rezydentów
Młodzi lekarze weszli do czarnych worków na zwłoki i w czwartek rano położyli się na chodniku przed gmachem Ministerstwa Zdrowia przy ul. Miodowej. Obok umieścili tabliczki: „Zmarł w wieku 31 lat. Wracał po 48 godzinach dyżuru do domu. Wypadek samochodowy”, „Zmarł w wieku 17 lat. Popełnił samobójstwo. Nie było miejsca na psychiatrii dziecięcej”, „Zmarł w wieku 25 lat. W SOR nie było lekarza”.
Flash mob miał zwrócić uwagę, że 30 tys. Polaków umiera przez chory system ochrony zdrowia, z powodu braku finansowania, złej organizacji i braków kadrowych.
– Wygląda nieładnie? Takich widoków będzie coraz więcej, jeżeli nikt nie zajmie się reformą ochrony zdrowia – ostrzegają rezydenci na Twitterze.
Zbigniew Lazar, ekspert ds. wizerunku, powątpiewa, czy akcja będzie pozytywnie odebrana. – Urzędników czarne worki nie wzruszą i nie spowodują zmiany ich decyzji. Natomiast społeczeństwo od pewnych grup zawodowych – takich jak lekarze, adwokaci, nauczyciele – nie oczekuje happeningów i rozrywki. Ludzie chcą lekarza pełnego troski, empatii i rzeczowego podejścia – tłumaczy.
Ekspert ostrzega, by młodzi lekarze nie posunęli się za daleko. – Jeśli położymy czarne worki przy wejściu do szpitala, to one będą deprymować, odpychać i powodować, że ludzie, którzy idą do szpitala, będą się krzywić – mówi Zbigniew Lazar. – Nie chcemy, aby lekarz mówił nam o śmierci. Nie po to do niego idziemy – dodaje.
Zdaniem eksperta, choć rezydenci walczą w słusznej sprawie, ktoś może im zarzucić, że trywializują śmierć.
Rezydentom radzi organizowanie happeningów z pozytywnym przesłaniem, które będą angażować publiczność: badanie ciśnienia, udzielanie porad. Takie działania wzbudzą wśród ludzi sympatię.