Do 500 tys. zł kary za umowę z haczykiem
Rzecznik Praw Pacjenta interweniuje w sprawie kontraktów o pracę
Możliwe jest naruszenie zbiorowych praw pacjenta – stwierdził Rzecznik Praw Pacjenta po analizie sprawy umów z lekarzami, zgodnie z którymi wynagrodzenia lekarzy są pomniejszane o koszty zleconych i wykonanych pacjentom badań.
– Liczba placówek, co do których otrzymaliśmy sygnały świadczące o możliwym stosowaniu powyższych praktyk, wzrosła w ostatnim czasie z 15 do 28. Rzecznik Praw Pacjenta podjął decyzję o zbadaniu zgłoszeń i wszczęciu postępowań w sprawach praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjenta – czytamy w komunikacie RPP Bartłomieja Chmielowca.
Według rzecznika organizacja udzielania świadczeń zdrowotnych w oparciu o tego rodzaju umowy może ograniczać dostęp pacjentów do badań, a tym samym naruszać prawo do świadczeń zdrowotnych odpowiadających aktualnej wiedzy medycznej i udzielanych z należytą starannością.
– W razie potwierdzenia tych informacji i stwierdzenia naruszenia zbiorowych praw pacjenta placówka ma niezwłocznie podjąć działania naprawcze i wykonać zalecenia rzecznika. W przypadku ich niewykonania Rzecznik Praw Pacjenta ma możliwość nałożenia kary do 500 tys. zł – czytamy.
Sprawę skandalicznego procederu opisywali działacze Porozumienia Rezydentów oraz media. O informowanie o takich przypadkach i skali zjawiska zwrócił się do lekarzy Bartosz Fiałek z zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, a także prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja.
Jak pisaliśmy na podyplomie.pl, przychodnie mające umowę z NFZ coraz częściej proponują lekarzom właśnie takie kontrakty. Na przykład kwota wyjściowa, którą proponuje się specjaliście za pracę w poradni, wynosi np. 7 tys. zł, co może wydawać się atrakcyjne. Ostateczny zarobek lekarza zależy od kosztu zleconych badań, bo one pomniejszą pulę. Zdarzało się już, że lekarz do leczenia musiał dopłacać.
Według Bartosza Fiałka taka forma zatrudnienia jest nieetyczna, bo stawia lekarza w sytuacji konfliktu moralnego. Chcąc zarobić, musi maksymalnie ograniczać badania diagnostyczne pacjentów, a tym samym – być może – ich narażać.