Respiratory będą przemieszczane, specjaliści także?

W szpitalach trwa liczenie sprzętu i kadr

Czy w razie epidemii koronawirusa oddziały zakaźne poradzą sobie ze wzmożonym napływem pacjentów?

Według resortu zdrowia – tak. Zgodnie z danymi od wojewodów, w Polsce są 83 szpitale ze 105 oddziałami zakaźnymi dysponującymi 2977 łóżkami, w tym 500 to łóżka obserwacyjno-zakaźne. Szpitale ustawiły przy wejściach dozowniki ze środkami do dezynfekcji rąk, mierzą temperaturę, wydzielają miejsca dla osób wracających z terenów zagrożonych.

Zdaniem specjalistów od chorób zakaźnych, których cytuje „Rzeczpospolita”, to może nie wystarczyć.

Prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarz Chorób Zakaźnych, mówi dziennikowi, że w razie epidemii każdy chory powinien mieć osobną salę. A to oznacza, że miejsc spełniających wymogi nie jest 3 tysiące, lecz realnie jest ich tysiąc.

Zdaniem prof. Flisiaka, 1122 zakaźników w Polsce nie wystarczy, by zapewnić dyżury na wszystkich oddziałach, tym bardziej że wielu lekarzy już dawno przekroczyło wiek emerytalny. W licznych szpitalach jest dwóch, trzech i w razie epidemii musieliby pracować non stop.

Głos zabrał także Ogólnopolski Związek Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej, przestrzegając, że po wybuchu epidemii może być kłopot z dostępem do respiratorów. Zakup tych urządzeń na światowych rynkach jest w tej chwili praktycznie niemożliwy.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski po spotkaniu z ministrami zdrowia w Brukseli powiedział dziś, że mamy sporą ilość sprzętu, rzecz w tym, aby mógł być użyty w odpowiednich miejscach. Wyjaśnił, że respiratory będą zlokalizowane i w razie potrzeby przemieszczane w miejsca, gdzie staną się najbardziej potrzebne. Nie wiadomo, czy takie same plany dotyczą także specjalistów.

W przyszłym tygodniu uruchomiona zostanie także specjalna infolinia dla lekarzy.


id