BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Jak zakaźnicy radzą sobie z kryzysem
O koronawirusie w najnowszym „Medical Tribune”
W marcowym wydaniu „Medical Tribune” wśród artykułów poświęconych nowemu wirusowi publikujemy artykuł o opiece nad chorym podejrzanym o zjadliwą chorobę zakaźną.
Dr hab. med. Jerzy Jaroszewicz, kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego i Hepatologii Szpitala Specjalistycznego nr 1 w Bytomiu, tłumaczy w nim, że wiedza to za mało. Liczy się także trening. – My, zakaźnicy, na naszych oddziałach staramy się prowadzić treningi na sucho, stosujemy symulacje, aby nasz personel był zgrany, umiał szybko i sprawnie zareagować. W takim przypadku liczy się szybkość reakcji, umiejętność sprawnego odizolowania chorych lub zagrożonych pacjentów, zastosowanie środków ochrony osobistej oraz współpraca z pogotowiem. Wszystko powinno być zorganizowane, bo chaos grozi przeniesieniem wirusa na innych chorych i personel, a to najgorsze, co może się zdarzyć. Nie mam wiedzy, czy zespoły SOR-ów są w tym zakresie odpowiednio przeszkolone, ale obawiam się, że w wielu szpitalach mogły nie przechodzić treningów w zakresie opieki nad chorym na niebezpieczną chorobę zakaźną – tłumaczy dr Jaroszewicz.
Jak dodaje, gdy istnieje ryzyko epidemii, najważniejsze jest, by zdobyć jak najwięcej rzetelnych informacji. W szumie informacyjnym to dość trudne, ale możliwe.
Bytomscy lekarze najpierw poszukali jak najdokładniejszych opisów pierwszych przypadków zachorowań, a później śledzili meldunki epidemiologiczne i zalecenia, ale nie te podawane przez media, ale przez WHO oraz amerykańskie i europejskie Centra Zapobiegania Chorobom Zakaźnym.
– Gdy mamy do czynienia z sytuacją kryzysową lub podwyższonego ryzyka w związku z epidemią albo pojawieniem się chorego z wirusem bądź zakaźną bakterią, siadamy przy stole i zastanawiamy się, kto w zespole czuje się na siłach i jest chętny do podjęcia się opieki nad tym pacjentem. Nie ma powodu, by wszyscy się nim zajmowali. Stosujemy zasadę personelu specjalnie do tego przeznaczonego – lekarz i może dwie pielęgniarki. To się w mojej karierze zdarzało, ale nigdy nie spotkałem się z sytuacją, by lekarz bądź pielęgniarka odmówili pomocy, pozostawiając pacjenta bez opieki – opisuje dr Jaroszewicz.
Pełny tekst artykułu i jeszcze więcej o koronawirusie w marcowym wydaniu „Medical Tribune”.