Szumowski: powtórny lockdown niemożliwy, depresja też powoduje śmierć

Minister zdrowia tłumaczy się ze wzrostu zachorowań po poluzowaniu obostrzeń

– Mam wrażenie, że Polacy w ogóle już zapomnieli, że mamy epidemię – powiedział w porannej rozmowie w RMF FM minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Jak dodał, obecnie mamy model epidemii ogniskowej. – Nadal mamy epidemię i nadal będziemy mieli zachorowania, zresztą w różnych krajach obserwujemy wzrosty co jakiś czas – mówił w wywiadzie.
Odniósł się także do słów prof. Włodzimierza Guta, doradcy Głównego Inspektora Sanitarnego, który wzrost liczby zachorowań wiąże ze zbyt dużym poluzowaniem restrykcji.
– Gdybyśmy nie wymazywali wszystkich górników, to mielibyśmy ewidentnie spadki – odpowiedział minister.
Odpowiedział także prof. Andrzejowi Matyi, którego zdaniem szczyt zachorowań może przyjść w dniu wyborów.
– Nie wydaje mi się. Wydaje mi się, że będziemy mieli jednak tendencję spadkową. Jest bardzo dużo województw, gdzie w ogóle nie ma ani jednego przypadku – mówił minister Szumowski.
Szef resortu tłumaczył w RMF, że rekord zachorowań (600 przypadków) wynika z pobierania wymazów w kopalniach, na bezprecedensową w Europie skalę. – Jest to rodzaj badania przesiewowego; rekord zachorowań nie wynika z kontaktów, nie wynika z informacji sanepidu. Dzięki temu Śląsk jako region tak naprawdę jest w taki sam sposób wolny czy też zajęty przez wirusa jak inne województwa. W kopalniach jest bardzo dużo wzajemnych zakażeń – dodał minister w wywiadzie.
W ocenie Szumowskiego do obostrzeń zawsze można wrócić i takie scenariusze są rozważane, natomiast nie da się zrobić lockdownu powtórnie.
– Nie da się, bo wtedy poumierają ludzie na onkologii, na choroby sercowe, naczyniowe. Depresja ekonomiczna również powoduje śmierć – tłumaczył minister zdrowia.
Jak dodał, będziemy mieli wolniej spadającą krzywą epidemiczną niż inne kraje, które miały gwałtowny wzrost.

id