ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Lekarze chorują, ale nikt ich nie liczy?
Lubelski sanepid ujawnił liczbę zakażeń wśród personelu
Choć Ministerstwo Zdrowia nie informuje o liczbie zakażeń wśród lekarzy, ciekawych danych na ten temat dostarcza lubelski sanepid.
Według informacji przytoczonych przez kurierlubelski.pl, personel medyczny stanowi co najmniej 6 proc. zakażonych w województwie lubelskim. Prawdopodobnie odsetek byłby większy, jednak pracownikom ochrony zdrowia nie robi się przesiewowych badań, jakim poddawani są górnicy na Śląsku.
Łączna liczba pracowników ochrony zdrowia z woj. lubelskiego ze stwierdzonym COVID-19 to 33 osoby, w tym 6 lekarzy – poinformowała Magdalena Smolińska-Kornas, rzecznik lubelskiego sanepidu. Wśród osób zakażonych są laborantka i salowe, nie ma natomiast ratowników medycznych.
Według wyliczeń Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, na Lubelszczyźnie do tej pory zostało zakażonych 25 pielęgniarek, na kwarantannie było 156 osób, przy czym nie są to pełne dane, bo nie wszędzie działają związki.
Obecnie obawy pracowników wiążą się z rozluźnieniem obostrzeń. Spodziewają się, że będzie wzrastała liczba zakażeń wśród personelu medycznego, bo jednocześnie wróciły już planowe zabiegi i zwiększyła się dostępność pacjentów do usług medycznych.
Leszek Buk, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej, wskazuje, że w dalszym ciągu nie ma rzetelnych informacji na ten temat z Ministerstwa Zdrowia. Nadal również personel medyczny nie jest przesiewowo badany w kierunku koronawirusa. Jak mówi, gdyby przebadano lekarzy na taką skalę jak Ślazaków, to mogłoby się okazać, że liczba zakażeń wśród pracowników medycznych jest o wiele większa.
Rafał Hołubicki, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej, w rozmowie z podyplomie.pl potwierdza, że mimo wielu pism kierowanych w tej sprawie do resortu, odpowiedzi wciąż brak. – To niezrozumiałe – dodaje rzecznik. – Szkoda, bo wiedzielibyśmy, gdzie zakażeń jest więcej i moglibyśmy lepiej zabezpieczyć te miejsca, częściej je testować.
Jak dodaje, obecnie najlepsze zabezpieczenia są w szpitalach jednoimiennych. Paradoksalnie więc z racji tego, że większość zakażonych przechodzi chorobę bezobjawowo, najbardziej zagrożone są placówki takie jak POZ, gdzie rygory są mniejsze.