Ustawa o kadrach medycznych forsowana mimo sprzeciwu lekarzy

MZ: nie nakazujemy zatrudniania lekarzy spoza UE, tylko dajemy możliwość

Ogromny sprzeciw lekarzy nie przekonał posłów sejmowej Komisji Zdrowia, którzy zdecydowali o kontynuowaniu prac nad kontrowersyjną ustawą o kadrach medycznych w czasie pandemii.
Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia 26 listopada odbyło się pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy, który przewiduje m.in. daleko idące ułatwienia w dostępie do wykonywania zawodu medykom spoza UE. Zgodnie z nim minister zdrowia może odstąpić od wymogu przedstawienia zalegalizowanego lub poświadczonego przez apostille dyplomu lekarza z zagranicy oraz dyplomu specjalisty, jeżeli będzie to utrudnione.
Ocena, czy posiadana przez lekarza specjalizacja uzyskana poza granicami UE odpowiada w istotnych elementach merytorycznych programowi odpowiedniej specjalizacji w Polsce, nie będzie przeprowadzana przez konsultantów krajowych i wojewódzkich, lecz ma bazować na opracowanym przez ministra wykazie dokumentów. Wystąpienie przez ministra zdrowia do konsultanta o opinię w kwestii kwalifikacji danego kandydata będzie fakultatywne. Decyzja administracyjna ministra o udzieleniu zgody będzie miała rygor natychmiastowej wykonalności, a okręgowa rada lekarska – siedem dni na wydanie prawa wykonywania zawodu osobie, której minister zdrowia udzieli zgody na wykonywanie zawodu lekarza lub lekarza dentysty w Polsce.
Projekt spotkał się z miażdżąca krytyką ze strony Naczelnej Rady Lekarskiej, która uznała go za groźny dla pacjentów, i domaga się jego odrzucenia.
Wniosek o odrzucenie projektu już na początku posiedzenia sejmowej komisji złożyła Koalicja Obywatelska. Według KO najpierw konieczne jest uwzględnienia uwag Biura Analiz Sejmowych, według którego ustawa jest niezgodna z prawem europejskim.
Z kolei Lewica zaproponowała odłożenie obrad komisji o tydzień, aby MZ odniosło się pisemnie do uwag m.in. Naczelnej Rady Lekarskiej, Naczelnej Rady Aptekarskiej, czy związków zawodowych.
Wnioski jednak nie przeszły i rozpoczęła się burzliwa dyskusja.
Obecny na komisji lek. Michał Bulsa, przedstawiciel Naczelnej Izby Lekarskiej, podkreślił, że nie ma zgody samorządu lekarskiego na to, by w procedowanych przepisach nie było de facto żadnej weryfikacji osób, które nas będą leczyły. - Idziemy w ilość, a nie w jakość - mówił Michał Bulsa.
Przedstawiciel szpitali prof. Jarosław J. Fedorowski zwrócił uwagę na problem odpowiedzialności dyrektorów szpitali za nadzór nad osobami, które będą słabo znały język polski.
Strona rządowa broniła projektu. Obecny na sali wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski tłumaczył, że przepisy nie nakazują zatrudniać lekarzy z zagranicy. - Ustawa daje tylko taką możliwość, a decyzje będą w rękach dyrektorów podmiotów medycznych i to oni będą decydować, czy potrzebują personelu medycznego, czy chcą go wykorzystać, czy są w stanie zorganizować nad nim nadzór – wyjaśnił wiceminister.
Małgorzata Zadorożna, dyrektor Departamentu Rozwoju Kadr Medycznych, powiedziała, że od zagranicznych medyków będą wymagane legalizacja i apostille dyplomów.
- Zostawiliśmy sobie wentyl bezpieczeństwa. Jeśli nabierzemy podejrzeń odnośnie do dokumentów, zawsze możemy się zwrócić do konsulatu RP na terenie państwa danej osoby lub na terenie państwa, gdzie taki dokument był wydany, aby potwierdzono autentyczność takiego dokumentu. Z tego uprawnienia na pewno będziemy korzystać, jeśli będzie taka będzie - mówiła dyrektor Zadorożna.
Podczas komisji odbyło się głosowanie - za odrzuceniem projektu głosowało 17 członków komisji, 18 za kontynuowaniem prac.

id