W przychodniach potrzeba więcej szczepionek

Ślimacze tempo szczepień mimo tłumu chętnych

Przychodnie mają gigantyczny problem z zapisaniem chętnych na szczepienia – w grafikach brakuje miejsc.
W piątek 22 stycznia rozpoczęły się zapisy na szczepienia przeciwko COVID-19 osób powyżej 70. r.ż. Jednak terminy są już zarezerwowane przez najstarszych pacjentów. – Trudno będzie przyspieszyć, skoro punkty szczepień w POZ dostaną tylko 30 szczepionek tygodniowo, bez względu na swoje możliwości kadrowe i organizacyjne – informuje Porozumienie Zielonogórskie.
Lek. Małgorzata Stokowska-Wojda, która prowadzi jednoosobową praktykę lekarską na wschodnich krańcach Polski i opiekuje się 2,5 tysiącami pacjentów, relacjonuje: – Spośród moich pacjentów z grupy 80 plus terminy mają wyznaczone wszyscy chętni. To ok. 90 osób. Ponieważ mamy otrzymywać 30 dawek tygodniowo, zaszczepienie tych osób zajmie dokładnie trzy tygodnie. Po tym czasie każdy z nich musi dostać drugą dawkę, a więc cały cykl trzeba powtórzyć. Dopiero wtedy będzie można realnie szczepić młodsze roczniki.
Na razie chętnych 70-latków lekarka zapisuje w zeszycie na listę rezerwową. Będą wprowadzani do systemu stopniowo, w miarę zwalniania się terminów.
Wojciech Pacholicki, który pracuje w większej przychodni, ocenia, że musiałby zapisać 70-latków na konkretny termin szczepienia na 3 miesiące do przodu, a to jest bardzo ryzykowne. – Ogranicza nas harmonogram dostaw szczepionek. 30 dawek tygodniowo w naszej przychodni oznacza, że do końca lutego uda się nam dopiero zaszczepić grupę najstarszych pacjentów – zapisanych mamy 160 osób w wieku 80 plus – tłumaczy.
W przychodni przyjęto zasadę, że o kolejności decyduje PESEL. – Taka zasada wydaje się najbardziej transparentna i nie budzi kontrowersji. Trudno dziś powiedzieć, kiedy dojdziemy do najmłodszych z grupy 70 plus, to może potrwać nawet kilka miesięcy – mówi dr Pacholicki.
Jak dodaje, w przychodni można by szczepić więcej osób, o ile liczba dostarczanych szczepionek wzrośnie.

id