ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Czy nowe punkty szczepień będą konkurencją dla już istniejących?
Możliwości szczepień wciąż dużo większe niż liczba dostępnych preparatów
Czy można w miejsce pacjentów, którzy się nie zgłosili na szczepienie przeciwko COVID-19, podać szczepionkę osobom wciąż czekającym na terminy? Podczas piątkowej konferencji szef KPRM Michał Dworczyk stanowczo odpowiedział, że wciąż nie ma miejsca na taką dowolność. I to pomimo przyspieszenia akcji szczepień.
Wyjaśnił, że punkty szczepień powinny mieć listy rezerwowe pacjentów i w sytuacji, gdy zapisane osoby się nie zgłoszą, sięgnąć po nazwiska z listy rezerwowej. – Jest około 10 milionów osób, które mają e-skierowania, jest w kim wybierać – mówił Dworczyk. – Chcemy uniknąć nadużyć, które mogłyby się pojawić na tym etapie. Kiedy tych szczepionek będzie naprawdę dużo, wtedy takie rozwiązanie wprowadzimy.
Przypomniał, że rząd rozważa zastosowanie nieco innego wariantu zapobiegania marnowaniu się szczepionek, który łączyłby doświadczenia Belgii i Izraela, jednak zapowiedział, że na razie przepisy się nie zmienią.
O możliwości połączenia zasad obowiązujących w Belgii i Izraelu Dworczyk mówił już we wtorek. Wspomniał, że np. w wariancie belgijskim powszechne jest robienie zapasowych kolejek osób gotowych do szczepienia. Natomiast w wariancie izraelskim w ciągu ostatniej godziny czy dwóch prowadzenia szczepień przez punkt można było się ustawić w kolejce, licząc, że ktoś się nie zaszczepi i wtedy pojawi się okazja do zaszczepienia się.
Jednak z wypowiedzi Dworczyka jasno wynika, że na razie w Polsce, jeśli frekwencja na szczepieniach danego dnia jest słaba, punkty nie mogą np. spontanicznie zaproponować szczepienia pierwszej z brzegu osobie, która zgłosi się jako chętna.
Oznacza to, że pacjenci w wieku poniżej 60 roku życia muszą poczekać jeszcze kilka-kilkanaście dni, aż będą mogli się zapisać.
Dworczyk podkreślił też, że szczepionek nadal jest za mało, w efekcie czego system szczepień w Polsce wykorzystuje poniżej 40 procent swoich możliwości. Gdyby dostaw było więcej, wówczas można byłoby wykonywać dwukrotnie więcej szczepień w już działających punktach.
Mówił też, jak wygląda sytuacja z tworzeniem nowych punktów szczepień. Na polecenie rządu samorządy miały przygotować się do tworzenia takich punktów.
Według Dworczyka, wpłynęło kilkaset propozycji z całego kraju utworzenia takich miejsc, przy czym 6,5 tysiąca już istnieje.
Zaznaczył jednak, będą one tworzone z zależności od potrzeb na danym obszarze.
Wyjaśnił, że w niektórych miejscach w Polsce obecnie szczepi wiele placówek, lecz barierą jest brak preparatów. Przykładem mogą być Warszawa, Wrocław, Gdańsk i Katowice.
– W samej Warszawie to jest 285 funkcjonujących punktów szczepień, które wykorzystują niecałe 40 procent swoich możliwości ze względu na brak szczepionki – powiedział.
Zaznaczył, że są jednak w Polsce również takie powiaty i miasta, w których przyspieszenie szczepień byłoby niemożliwe nawet przy zapewnieniu dodatkowych preparatów. Dzieje się tak dlatego, że w tych miejscach punkty szczepień działają głównie w małych POZ-ach, które poza tym prowadzą również codzienną działalność medyczną. Dworczyk wskazał, że nowe punkty będą tworzone przede wszystkim w takich lokalizacjach.
Zapowiedział, że na początku przyszłego tygodnia przedstawi nowe punkty. – Nie może być jednak tak, że w miejsca, gdzie jest dużo punktów, a mało szczepionek, można tworzyć nowe punkty. W takim wypadku pozostaną istniejące punkty – zaznaczył.