ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Jaki lekarz powinien wydawać zaświadczenia kandydatom do szkół artystycznych?
Porozumienie Zielonogórskie obnaża absurdy w przepisach
Porozumienie Zielonogórskie postanowiło powiedzieć „stop” kolejnej biurokracji, której ofiarami są lekarze rodzinni. Przy okazji udowodnić jej bezsens.
Chodzi o zaświadczenia o braku przeciwwskazań wymagane podczas rekrutacji do szkół o profilu artystycznym. Lekarze z całej Polski obserwują nienotowaną wcześniej liczbę wizyt kandydatów do szkół muzycznych II stopnia po takie właśnie dokumenty.
Czy przepisy nakładające na lekarzy rodzinnych taki obowiązek mają sens?
— Moim zdaniem są absurdalne — uważa ekspert Porozumienia Zielonogórskiego lek. Joanna Szeląg. Jak wyjaśnia lekarka, szkoła artystyczna II stopnia to szkoła średnia o profilu zawodowym. Uczniowie są w niej narażeni na różnego rodzaju zagrożenia. W przypadku szkół plastycznych jest to np. kontakt z chemikaliami. U przyszłych muzyków narażenia zależą od wybranego instrumentu, może to być m.in. hałas, wymuszona pozycja, itp. - Przepisy nie określają tych narażeń, choć w mojej opinii powinny być one sprecyzowane i dopiero wówczas można by wystawiać lekarskie zaświadczenia o braku przeciwwskazań. Jeśli intencją ustawodawcy było zapewnienie bezpieczeństwa uczących się w takich szkołach dzieci i młodzieży, to powinno się wymagać stosownego zaświadczenia od specjalisty medycyny pracy, a nie lekarza POZ, gdyż to medycyna pracy zajmuje się oceną ewentualnych przeciwwskazań do kształcenia zawodowego – wyjaśnia lek. Joanna Szeląg.
Niestety, zgodnie z obowiązującymi przepisami, to lekarz POZ musi takie zaświadczenie wystawić i należy to do świadczeń gwarantowanych.
— W takich sytuacjach najczęściej w treści zaświadczenia zaznaczam, że nie ma przeciwwskazań do nauki w tej czy innej szkole — dodaje Joanna Szeląg. — Podkreślam, że nie jest to ocena, czy kandydat może grać na skrzypcach czy perkusji. Jako lekarz POZ mogę tylko orzec, że może się on uczyć w sensie ogólnym. Jest to zupełnie bezsensowny wymóg, z punktu widzenia bezpieczeństwa nauki i ew. przeciwwskazań zdrowotnych. Te przepisy powinny być zmienione, a wydawanie zaświadczeń o braku przeciwwskazań powinno być w kompetencji lekarzy medycyny pracy, tak jak to jest w przypadku każdej innej, pozaartystycznej, szkoły zawodowej.
Kwestię zaświadczeń do publicznych szkół i placówek artystycznych reguluje pkt 2 i 3 art. 142 Prawa oświatowego:
Pkt 2:
„Do pierwszego etapu postępowania rekrutacyjnego dopuszcza się kandydatów, którzy do wniosku o przyjęcie do publicznej szkoły lub publicznej placówki artystycznej dołączyli zaświadczenie lekarskie o braku przeciwwskazań zdrowotnych do podjęcia kształcenia w danej publicznej szkole lub publicznej placówce artystycznej, wydane przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej”.
Pkt 3.
„Publiczna szkoła artystyczna prowadząca kształcenie zawodowe może, w zależności od zakresu kształcenia, zażądać zaświadczenia lekarskiego o braku przeciwwskazań zdrowotnych do podjęcia kształcenia w danym zawodzie, specjalności lub specjalizacji, wydanego przez lekarza specjalistę właściwego ze względu na zakres kształcenia w danym zawodzie, specjalności lub specjalizacji”.
Według Porozumienia Zielonogórskiego co najmniej niejasne jest określenie „lekarz specjalista właściwy ze względu na zakres kształcenia w danym zawodzie”. Nie wiadomo, czy np. w przypadku wiolonczelisty miałby to być ortopeda, a grającego na instrumentach dętych — pulmonolog?
Prawo pozostawia tu duże pole do interpretacji.