Medycy na granicy tłumaczą powody nagłego zakończenia akcji

Lekarze wolontariusze podsumowali i zamknęli projekt

Pomogli około 300 osobom, widzieli ludzki płacz i cierpienie. Medycy na granicy ogłosili zakończenie trwającej od 7 października misji. Dalsze jej trwanie było zbyt niebezpieczne dla nich samych.
Medycy na granicy to oddolna inicjatywa osób, które w terenie przy granicy polsko-białoruskiej niosły pomoc uchodźcom koczującym w lesie. W skład 40-osobowej grupy wchodzili lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni z całej Polski. Lek. Jakub Sieczko, inicjator akcji, poinformował w poniedziałek, że choć medycy mają duże doświadczenie w medycynie ratunkowej, to obraz na miejscu był dla nich wstrząsem. Praca okazała się wysiłkiem zarówno psychicznym jak i fizycznym.
Medycy przemierzali lasy. Znajdowali w nich dzieci, kobiety ciężarne, osoby w podeszłym wieku. - Ta nasza inicjatywa spowodowała, że kilka żyć zostało uratowanych – mówił Sieczko.
Wśród uratowanych jest m.in. ok. 60-letni obywatel Jemenu z ciężką niewydolnością nerek, którego z lasu przetransportowano na noszach. Także kobieta znaleziona trzy dni temu w stanie ciężkiej hipotermii, z temperaturą ciała 28,8 stopnia. W lesie wykonywano też USG kobietom ciężarnym, w 5. i 9. miesiącu ciąży. Podczas jednej z interwencji trafiono na grupę liczącą 16 dzieci.
Jakub Sieczko zaapelował do rządu o rozwiązanie dramatu humanitarnego. Jak mówił, w XXI w kraju, który mieni się krajem demokratycznym, w Unii Europejskiej, takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.
Do natychmiastowego zakończenia akcji w niedzielę, a więc o ponad jeden dzień wcześniej, niż planowano, zmusiły medyków powtarzające się akty agresji. Kilka dni temu zastali w swojej karetce koła ze spuszczonym powietrzem. W nocy z 13 na 14 listopada zdewastowano ich prywatne samochody – wybito szyby, uszkodzono siekierami karoserie. Sprawcy nie zostali schwytani, sprawę badają śledczy.
Sieczko zapewnił, że bezpośrednio na miejscu grupa nie spotkała się z zastraszaniem ze strony obecnych tam służb mundurowych czy napotkanych osób. Hejt natomiast pojawił się w sieci.
Dalsza działalność grupy mogła być niebezpieczna dla jej członków. Stąd decyzja o zakończeniu akcji.
Pomoc uchodźcom na terenie przygranicznym nieść będzie teraz Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. W jej ramach działać będą także wolontariusze z grupy „Medycy na granicy”.
Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM jest medyczną grupą szybkiego reagowania (EMT – Emergency Medical Team) na kryzysy humanitarne i katastrofy naturalne, certyfikowaną przez WHO (Światowa Organizacja Zdrowia). Uczestniczył w misjach w Libanie po wybuchu w porcie, trzęsieniu ziemi w Nepalu, lawinach błotnych w Peru czy powodzi w Bośni. Członkowie Zespołu pomagali także podczas protestów na kijowskim Majdanie, a od początku pandemii COVID-19 przeprowadzili blisko 10 misji na 3 kontynentach, począwszy od włoskiej Lombardii, gdzie wspierali personel miejscowych szpitali wspólnie z wojskowymi medykami z WIM.

id