Protest szpitali powiatowych w Polsce. "Nie mamy pieniędzy na podwyżki"
Środki z Narodowego Funduszu Zdrowia są zbyt małe, by pokryć koszty rosnących wynagrodzeń - potwierdza Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych.
Związek, który zrzesza 148 szpitali z całego kraju od kilku dni prowadzi negocjacje z NFZ w sprawie dodatkowych pieniędzy. W czwartek, 28 lipca rozmowy zakończyły się brakiem porozumienia. Kolejne planowane są na wtorek, 2 sierpnia. Obecnie większość szpitali powiatowych w proteście nie podpisała aneksów do umów z Funduszem.
Przypomnijmy: w czerwcu prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy, która od 1 lipca podnosi minimalne wynagrodzenia pracowników w systemie ochrony zdrowia. Ministerstwo Zdrowia szacuje, że koszt podwyżek w tym roku wyniesie 7,2 mld zł.
Ale szpitale alarmują, że pieniędzy jest za mało.
Potwierdza to Waldemar Malinowski, prezes zarządu Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych i wiceprezes Jaworskiego Centrum Medycznego (woj. dolnośląskie) powołując się na informacje zebrane od członków związku: - Większość lecznic nie stać, by w stu procentach podnieść w lipcu wynagrodzenia lekarzy, pielęgniarek, czy administracji.
To oznacza, że szpitale musiałyby pokryć różnicę z własnej kieszeni. A na to ich nie stać.
- Problem wziął się z tego, że NFZ opiera swoje wyliczenia biorąc pod uwagę przychody szpitali, a nie rosnące koszty - mówi Waldemar Malinowski. I dodaje: - Największe problemy mają dziś lecznice w województwach południowo-wschodnich.