Wrocławscy kardiolodzy udrożnili odcinek tętnic wieńcowych o rekordowej długości 20 centymetrów

Zabieg rotablacji niespotykany w Polsce

73-letni pacjent zgłosił się do 4 Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Cierpiał z powodu zaawansowanej miażdżycy na niewydolność sercowo-oddechową. Badania wykazały, że stan naczyń wieńcowych uniemożliwia wszczepienie by-passów, a także wykonanie klasycznego zabiegu angioplastyki (tzw. balonikowania) – donosi PAP.
Kardiolodzy zdecydowali się na wykonanie rotablacji, czyli rozwiercenia zwapnień miażdżycowych w tętnicach wieńcowych diamentowym wiertłem rozdrabniającym blaszki zatykające naczynia.
Kierownik pracowni hemodynamiki dr Artur Telichowski podkreślił, że zwykle w takich zabiegach rotablację wykonuje się na długości kilkunastu milimetrów, maksymalnie kilku centymetrów.
− Zabieg na takiej długości uważało się za w miarę bezpiecznie. Natomiast wiercenie na większej długości staje się już ryzykowne dla pacjenta − powiedział lekarz.
Operator wiertła, kardiolog interwencyjny dr Krzysztof Ściborski, wyjaśnił, że dla zmniejszenia ryzyka postanowiono pracę serca wspomóc pompą, którą wprowadzono przezskórnie tętnicą pachwinową.
− Niewielka pompa została wprowadzona do lewej komory serca, z której wypompowywała krew do aorty. Na czas zabiegu pompa zastąpiła pracę serca, niejako odciążyła ten organ. Dzięki temu mogliśmy wykonać długotrwałą rotablację – wyjaśnił dr Ściborski.
Dodał, że podczas trwającego ponad cztery i pół godziny zabiegu udrożniono dwie tętnice wieńcowe na długości około 20 cm oraz założono pięć stentów.
− Udrożniliśmy po 10 cm na każdej z tętnic. Uczestniczę w wielu sympozjach kardiologicznych i nie słyszałem, by ktoś w Polsce zrobił już rotablację na dłuższym odcinku. Te wapienne złogi, które powstają po przewierceniu miażdżycowych zwapnień, są tak drobne, że choć zostają w naczyniach wieńcowych, to nie są już groźne − powiedział lekarz.
Szef Ośrodka Chorób Serca w szpitalu, prof. Waldemar Banasiak, podkreślił, że nie tylko wzrasta liczba wykonywanych zabiegów angioplastyki, ale przed lekarzami kardiologami interwencyjnymi i kardiochirurgami pojawiają się coraz to nowe wyzwania.
− Pacjenci żyją dłużej i pojawiają się choroby, z którymi dotychczas kardiolodzy nie mieli do czynienia. To coraz bardziej skomplikowane przypadki i lekarze stają przed coraz większymi wyzwaniami − powiedział prof. Banasiak.
Pacjent po zabiegu czuje się znacznie lepiej. Z powodu wieku (73 l.) nie mógł być zakwalifikowany do transplantacji serca. − Przed zabiegiem nie mogłem przespacerować więcej niż 300-400 metrów po płaskim terenie. Teraz wchodzę na drugie piętro − powiedział pacjent Bogdan Juszczak.

id