Kolejki i agresja pacjentów podczas dyżuru w szpitalu MSWiA

Ostrzeżenie, by takie sytuacje się nie powtarzały

Nocny dyżur z 15 na 16 lipca w szpitalu MSWiA przy Wołoskiej w Warszawie stał się ostrzeżeniem, że warunki pracy na SOR-ach stają się coraz trudniejsze. Tłum chorych, cierpiących na różne dolegliwości, czekał na pomoc w jedynym czynnym gabinecie laryngologicznym. Sytuacja szybko eskalowała. Jak opisuje „Gazeta Wyborcza”, doszło do napięć i agresji wśród oczekujących.

Tłum na SOR

Szpital MSWiA był jedyną placówką w Warszawie, która tej nocy przyjmowała pacjentów z ostrymi przypadkami laryngologicznymi. Pacjenci, odsyłani z innych szpitali, tłoczyli się na korytarzach, zmagając się z gorączką, ropniami, krwotokami bądź zawrotami głowy. Tłum gęstniał i ludzie coraz bardziej obawiali się, czy przed zakończeniem dyżuru w ogóle zostaną przyjęci.

Agresja i chaos

Po północy napięcie osiągnęło punkt krytyczny. Pacjenci wdarli się do gabinetu lekarskiego, domagając się listy z kolejnością przyjęć. Lekarka odmówiła ujawnienia listy, powołując się na przepisy RODO. Zdesperowani pacjenci zaczęli grozić pracownikom, a sytuacja wymknęła się spod kontroli. W rezultacie pacjentami zajął się dodatkowy lekarz odpowiadający za dyżur oddziału.

Odpowiedź szpitala

W odpowiedzi na publikacje prasowe szpital MSWiA wydał oświadczenie, tłumacząc, że klinika otolaryngologii jako jedyna w Warszawie pełniła tej nocy ostry dyżur laryngologiczny, z trzema lekarzami na dyżurze. „Kolejność przyjęć jest uzależniona od stanu zdrowia pacjentów, a decyzje podejmują lekarze pracujący na ostrym dyżurze” – wyjaśnił Dariusz Dewille, rzecznik prasowy Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA. Szpital nie mógł otworzyć drugiego gabinetu, ponieważ dysponuje tylko jednym przeznaczonym do ostrych dyżurów laryngologicznych.

Rzeczywistość lekarzy na SOR

Zdarzenie to przypomina, w jak trudnych warunkach pracują medycy na SOR, którzy mimo swoich wysiłków spotykają się z agresją ze strony pacjentów. Lekarze są przeciążeni pracą, a długie kolejki i brak możliwości natychmiastowej pomocy prowadzą do frustracji zarówno pacjentów, jak i personelu.

Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec przypomniał w niedawnym wywiadzie z gazeta.pl, że kolejność przyjęć na SOR zależy od stanu zdrowia pacjentów, ocenianego w pięciostopniowej skali. Najpilniejsze przypadki są oznaczane kolorem czerwonym i powinny być natychmiast przyjmowane przez lekarza. Rzecznik przypomina również, że „personel SOR ma obowiązek poinformować pacjenta lub osobę mu towarzyszącą o przydzielonej kategorii pilności, o liczbie osób oczekujących i o maksymalnym przewidywanym czasie oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem”.

Jak poprawić sytuację?

Szpital zapowiedział rozbudowę i unowocześnienie SOR. Jednak przykład feralnego dyżuru jasno pokazuje, że aby poprawić sytuację lekarzy i pacjentów, konieczne są dalej idące działania. Przede wszystkim potrzeba więcej lekarzy i personelu medycznego, aby obsłużyć rosnącą liczbę pacjentów. Szpitale muszą być lepiej wyposażone, a system przyjęć bardziej przejrzysty. Wprowadzenie dodatkowych gabinetów i zwiększenie liczby dyżurujących lekarzy mogłoby znacząco skrócić czas oczekiwania i zmniejszyć frustrację pacjentów. Potrzebna jest też edukacja pacjentów na temat procedur i priorytetów na SOR oraz zrozumienie, dlaczego niektórzy muszą czekać dłużej na pomoc. Lekarze obawiają się, że bez tego takie sytuacje na dyżurach mogą się powtarzać, co jest groźne dla wszystkich zaangażowanych.

Nocny dyżur z 15 na 16 lipca w szpitalu MSWiA przy Wołoskiej w Warszawie stał się ostrzeżeniem, że warunki pracy na SOR-ach stają się coraz trudniejsze. Tłum chorych, cierpiących na różne dolegliwości, czekał na pomoc w jedynym czynnym gabinecie laryngologicznym. Sytuacja szybko eskalowała. Jak opisuje Gazeta Wyborcza, doszło do napięć i agresji wśród oczekujących.


id