Powódź w Nysie – dramatyczna sytuacja lekarzy i pacjentów
Lekarze walczą z trudnościami w wyniku klęski żywiołowej
– Wielu lekarzy nadal pozostaje odciętych w swoich domach. Martwią się, jak dotrą do szpitali na dyżur i co będzie z pacjentami mówi Iwona Kania, koordynatorka akcji pomocy lekarzom poszkodowanym wskutek powodzi, zorganizowanej przez Naczelną Izbę Lekarską.
NIL uruchomiła telefon dla lekarzy potrzebujących wsparcia. – Gabinety wielu z nich zostały zalane. Ciągłość opieki lekarskiej może być przerwana. Sytuację na miejscu relacjonuje nam dr Jacek Miarka, sędzia Naczelnego Sądu Lekarskiego, który mieszka w Nysie – mówi Iwona Kania w rozmowie z Podyplomie.pl.
Potrzebna solidarność
Jak podkreśla Iwona Kania, najtrudniejsza sytuacja jest w Nysie i miejscowościach Kotliny Kłodzkiej. Mimo to lekarze okazują sobie solidarność i wielką troskę o pacjentów.
NIL przygotowuje specjalny formularz, za pomocą którego online będzie można zgłaszać najpilniejsze potrzeby. W najbliższym czasie pojawi się on na stronie internetowej. Jak dodaje Iwona Kania, w akcję pomocy włączyły się także m.in. Fundacja Lekarze Lekarzom oraz Okręgowe Izby Lekarskie.
Trudna sytuacja w Nysie i regionie
Powódź w Nysie była wynikiem intensywnych opadów deszczu w całym regionie. Wody rzeki Nysy Kłodzkiej przekroczyły 15 września poziomy alarmowe, co spowodowało poważne zalania. Sytuacja była na tyle krytyczna, że premier Donald Tusk ogłosił stan klęski żywiołowej w obliczu narastających problemów z wodą, która przelewała się przez wały przeciwpowodziowe.
Woda zaczęła zalewać szpital w Nysie, co zmusiło służby do ewakuacji pacjentów, w tym ciężarnych kobiet. Karetki nie mogły dojechać, dlatego pacjentów ewakuowano przy użyciu pontonów. W ciągu kilku godzin sytuacja stała się dramatyczna; woda wciąż zalewała szpital. Budynek został odcięty od prądu i łączności.
W nocy znaleziono ciało chirurga Krzysztofa Kamińskiego, ordynatora szpitala w Nysie. To czwarta potwierdzona ofiara powodzi na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie.