Lekarze po powodzi: zniszczone gabinety, ewakuowane szpitale i zagrożona płynność finansowa

Straty i wyzwania w odbudowie ochrony zdrowia są ogromne

Medycy z Dolnego Śląska i Opolszczyzny walczą nie tylko o odbudowę swoich domów, ale także miejsc pracy. Pomoc napływa, ale potrzeby są ogromne. 

– Tym, co uderza w zgłoszeniach od lekarzy, ofiar powodzi, jest stopień zniszczeń. Przerażające jest to, że kilkadziesiąt z nich straciło cały dorobek życia, nie tylko domy, ale także miejsce wykonywania pracy, np. gabinety dentystyczne czy praktyki specjalistyczne – mówi Iwona Kania, koordynatorka pomocy w ramach samorządu lekarskiego. Ostrzega, że brak możliwość wykonywania zawodu rodzi poważne konsekwencje zarówno dla lekarzy, jak i dla całego systemu ochrony zdrowia.

Lekarze ofiarami i bohaterami

Zgłoszenia napływające do samorządu lekarskiego opisują dramatyczne straty. Wielu medyków straciło swoje gabinety, w tym sprzęt medyczny, który często był ich jedynym źródłem dochodu. Fundacja Lekarze Lekarzom, we współpracy z okręgowymi izbami lekarskimi, m.in. dolnośląską, opolską, łódzką i wielkopolską, organizuje zbiórki, by pomóc dotkniętym kataklizmem.

W Nysie, gdzie powódź spustoszyła szpital powiatowy, sytuacja pracujących tam kilkuset medyków jest szczególnie dramatyczna. – Praca w szpitalu przeważnie była ich jedynym źródłem utrzymania. Żyją w zawieszeniu, czekają na informacje. Wielu lekarzy jest na kontraktach i obawia się, że brak wypłat zagrozi ich płynności finansowej – wyjaśnia Iwona Kania. 

Jak dodaje, wielu lekarzy nie tylko odbudowuje swoje praktyki, osusza domy, ale także pomaga seniorom, dostarczając im leki oraz zakupy. – Często nie mają nawet czasu, by wyjaśnić, jaka jest sytuacja i co potrzebują, bo wciąż są na najwyższych obrotach – dodaje koordynatorka.

Straty w szpitalach

Najpoważniejszym uderzeniem powodzi w ochronę zdrowia było zalanie szpitala powiatowego w Nysie. Placówka o 130-letniej tradycji, z 350 łóżkami i 20 oddziałami, została dewastowana. Ewakuacja szpitala objęła 101 pacjentów, a wsparcia udzieliło wojsko, straż pożarna i służby ratownicze. Woda zniszczyła oddział ratunkowy, laboratoria oraz sprzęt diagnostyczny – tomografy, rezonans, a także jedyną w województwie pracownię terapii hiperbarycznej. Wiceminister zdrowia Marek Kos mówił w TVP Info, że szpital może wrócić do funkcjonowania w ciągu dwóch do czterech tygodni.

Ewakuacja nie dotyczyła tylko szpitala w Nysie. W Paczkowie konieczne było przetransportowanie 35 pacjentów z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. Na Dolnym Śląsku zalane zostały również sanatoria w Lądku-Zdroju i Długopolu, a także wojskowy szpital uzdrowiskowy. Władze lokalne i krajowe próbują szybko reagować, ale skala zniszczeń jest ogromna.

Na terenach Dolnego Śląska i Opolszczyzny zalane zostały nie tylko szpitale i gabinety, ale również przychodnie. Spośród 390 placówek podstawowej opieki zdrowotnej na Dolnym Śląsku 30 działa w ograniczonym zakresie, a dwie całkowicie zaprzestały działalności. Podobna sytuacja ma miejsce w województwie opolskim, gdzie pięć przychodni, w tym trzy w Nysie, nie pracuje w ogóle.

Tymczasowe rozwiązania 

W odpowiedzi na kryzys w czwartek rano ruszył szpital polowy w Nysie. Tamtejszy Szpitalny Oddział Ratunkowy przed powodzią obsługiwał 100-120 pacjentów dziennie. Placówka tymczasowa już przyjmuje pacjentów – od małych dzieci po starsze osoby.

Wsparcia w regionie udzielają także mobilne ambulatoria i laboratoria, które rozmieszczono w mniejszych miejscowościach na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. 

Działania ratunkowe są koordynowane przez szpitale wojskowe, a rząd uruchomił środki niezbędne do odbudowy zniszczonych placówek. Wiceminister obrony Cezary Tomczyk zapewnił, że Wojskowy Instytut Medyczny oraz szpitale wojskowe w całej Polsce są w pełni zaangażowane w pomoc dotkniętym regionom.

Ogromne wyzwania przed lekarzami

Premier Donald Tusk zapowiedział uruchomienie programu odbudowy, który ma pomóc w naprawie szkód wyrządzonych przez powódź. Rząd zapewnia, że środki na odbudowę zniszczonych szpitali i placówek medycznych są zabezpieczone, ale skala strat jest ogromna, a potrzeby – zarówno materialne, jak i organizacyjne – rosną z dnia na dzień.

Choć zbiórki na odbudowę zniszczonych szpitali i gabinetów trwają w całym kraju, zarówno rząd, jak i lekarze apelują o ostrożność w kwestii fałszywych inicjatyw, które mogą próbować wykorzystać trudną sytuację.

Jednak nawet przy zaangażowaniu władz i organizacji samorządowych lekarze z terenów dotkniętych powodzią stoją przed wieloma wyzwaniami. Poza stratami materialnymi i zniszczeniem miejsc pracy, wielu z nich pracuje na kontraktach, co w obecnej sytuacji stawia ich w wyjątkowo trudnym położeniu. Bez regularnych wypłat ich stabilność finansowa jest zagrożona.

Mobilizacja ochrony zdrowia i wsparcie ze strony kolegów z innych części kraju dają jednak nadzieję na odbudowę i powrót do normalności, choć dla wielu lekarzy droga do tego celu będzie jeszcze długa.


id