Skończy się eldorado dla pseudoekspertów, którzy zagrażają zdrowiu publicznemu?

Resort zdrowia zapowiada zaostrzenie przepisów

Po bulwersujących przypadkach szkodliwej działalności szarlatanów posłowie Komisji Zdrowia rozpatrzyli 6 lutego informację na temat stosowania metod leczenia, które nie mają podstaw naukowych i nie są zgodne z evidence-based medicine (EBM).

– Niestety, teorie spiskowe rozpowszechniają się szybciej niż fakty. Identyfikujemy szereg dezinformacji i szkodliwych treści. Można zwracać się do platform o ich usuwanie, ale nie zawsze jest to proste – mówił wiceminister cyfryzacji Paweł Olszewski. Tłumaczył, że głównym źródłem rozpowszechniania treści pozbawionych podstaw naukowych są media społecznościowe.

– Przykładowe treści – kontynuował Olszewski – to narracje antyszczepionkowe, pod którymi podpisywali się nawet niektórzy politycy. Istnieją zorganizowane grupy kanałów informacyjnych, które elastycznie zmieniają tematykę dezinformacji, np. z antyszczepionkowej na kwestie dotyczące wojny w Ukrainie.

Jak zaznaczył wiceminister, walkę z dezinformacją utrudnia podważanie zasadności badań mammograficznych przez niektórych medyków oraz osłabianie wiarygodności organizacji międzynarodowych, takich jak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).

Rzecznik Praw Pacjenta zyska nowe uprawnienia

Wiceminister zdrowia Urszula Demkow podkreśliła, że izba lekarska wyciąga konsekwencje wobec medyków łamiących zasady zawodowe. – Gorzej, jeśli za leczenie biorą się szarlatani, a efektem jest np. głodzenie dziecka. Dlatego zmieniane będzie prawo – z jednej strony lekarze muszą leczyć zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, a z drugiej – nie może dochodzić do leczenia przez osoby nieuprawnione – dodała.

Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec zauważył, że choć leczenie przez niemedyków podlega sankcjom, oszuści i szarlatani nadal wykorzystują naiwność ludzi. W mediach społecznościowych stosują manipulacyjne techniki i reklamy, łącząc je ze sprzedażą suplementów i fikcyjnych terapii. – Próby ich demaskacji spotykają się z hejtem i pozwami typu SLAPP – dodał.

Podał przykłady szkodliwych terapii reklamowanych w internecie, takich jak leczenie boreliozy metodą ILADS, biorezonans, plazmoterapia, terapia komórkowa EMOST, leczenie psychodelikami, a nawet leczenie nowotworów bez leków. Wspomniał też o zatrzymaniu Oskara D., który leczył rzekomo wszystkie choroby – od autyzmu po nowotwory.

– Sytuacja wymaga reakcji. Stąd pomysł na zwiększenie kompetencji Rzecznika Praw Pacjenta – powiedział Chmielowiec. – Obecnie nie mogę prowadzić postępowań wobec podmiotów, które nie są zarejestrowane jako placówki medyczne. Chcemy to zmienić, by administracyjnie ścigać takie praktyki i eliminować je u samych podstaw. Trwają intensywne prace nad zmianą przepisów, dzięki którym będziemy mogli nakładać kary do miliona złotych na firmy lub osoby fizyczne – dodał.

– W ostatnich trzech miesiącach złożyliśmy kilkanaście zawiadomień, w ciągu ostatnich dwóch lat – kilkadziesiąt. Niestety, sprawy są często umarzane na wstępie, co zmusza nas do zaskarżania decyzji do sądu – podsumował Chmielowiec.

Samorząd lekarski odpiera zarzuty

Wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej lek. Klaudiusz Komor odpowiadał na zarzuty, że rzecznik odpowiedzialności zawodowej oraz sąd lekarski nieskutecznie ścigają pseudolekarzy. Tłumaczył, że samorząd działa w ramach prawa, jednak podejmując walkę, musi liczyć się z próbami zastraszenia. Zwrócił uwagę, że pacjenci nieraz wycofują się z zarzutów. „Pracujemy nad tym, by zwiększyć skuteczność i odbierać możliwość leczenia. Bo ten ułamek w złym świetle stawia całe środowisko lekarskie”.

Lek. Grzegorz Wrona, sekretarz Naczelnej Rady Lekarskiej, który przez dwie kadencje był Rzecznikiem Odpowiedzialności Zawodowej, codziennie odbiera po kilka informacji o różnych zdarzeniach. Następnie sprawy te trafiają do rzeczników odpowiedzialności zawodowej, a w przypadku działalności szarlatanów zgłoszenia przekazywane są do prokuratury. Wrona wyjaśnił, że każdy z lekarzy, co do którego są zarzuty, staje przed organami odpowiedzialności zawodowej. Zwrócił jednak uwagę na mylne przekonania i nierealne oczekiwania społeczeństwa. – Wydaje się, że wystarczy napisać maila, a izba zbada sprawę i doprowadzi do odebrania prawa wykonywania zawodu. Odebranie tego prawa to jak zawodowa kara śmierci. Nie spodziewajmy się, że samorząd będzie totalnie rugował lekarzy z wykonywania zawodu – mówił.


id