„Wymuszone ojcostwo” w Polsce? Kliniki in vitro muszą zaostrzyć procedury
Niedopatrzenie kliniki czy ojca dziecka?
Rzecznik Praw Pacjenta nie ma wątpliwości: to nie naruszenie praw pacjenta, ale przypadek z poważnymi konsekwencjami prawnymi dla kliniki. W Polsce po raz pierwszy doszło do sytuacji, w której mężczyzna został ojcem na drodze in vitro – wbrew swojej woli. Dla lekarzy i zarządzających klinikami to sygnał do wzmożonej czujności.
Z biura Rzecznika Praw Pacjenta (RPP) płynie jasny komunikat: dotychczas nie zgłoszono żadnych przypadków nielegalnego wykorzystania męskiego materiału genetycznego w procedurze in vitro. A jednak jeden taki przypadek został właśnie ujawniony przez „Rzeczpospolitą” i może stać się ostrzeżeniem dla placówek. Eksperci przestrzegają: zjawisko znane jako forced fatherhood (wymuszone ojcostwo), do tej pory notowane głównie w USA, Izraelu i Wielkiej Brytanii, właśnie przekroczyło granice Polski.
Zgoda podrobiona, dziecko poczęte
Błąd wydaje się błahy, ale jego skutki – już nie. Jak podaje „Rzeczpospolita”, mężczyzna i jego ówczesna partnerka wspólnie zdecydowali się na utworzenie zarodków w klinice leczenia niepłodności. Po rozstaniu, bez jego wiedzy i udziału, kobieta wykorzystała zamrożony zarodek. Jak wynika z przytoczonych przez gazetę ustaleń kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, podpis zgody mężczyzny na transfer zarodka został najprawdopodobniej sfałszowany. Procedurę przeprowadzono z powodzeniem. Kobieta urodziła dziecko, a testy DNA potwierdziły ojcostwo.
Mężczyzna, który nigdy nie wyraził świadomej zgody na zostanie ojcem, ale z drugiej strony – nie zadbał o zablokowanie możliwości użycia jego materiału – ma w perspektywie płacenie alimentów. Rozważa pozwanie kliniki za przeprowadzenie transferu bez jego udziału.
Lekcja dla klinik
Dla lekarzy i dyrekcji klinik in vitro sprawa przypomina o konsekwencjach prawnych wynikających z nawet drobnych odstępstw od wewnętrznych procedur, takich jak wymagana obecność osobista przy składaniu podpisów. W ocenie prawników, jeśli klinika nie dołożyła należytej staranności przy weryfikacji zgody, może odpowiadać z tytułu nienależytego wykonania umowy, a nawet odpowiedzialności deliktowej – za wyrządzenie szkody drugiej osobie.
Zwracają oni uwagę na to, że umowa z pacjentami powinna precyzyjnie określać, kto i kiedy musi być obecny, w jakim trybie wyrażane są zgody. Sam wymóg podpisu nie wystarcza – musi on być złożony osobiście, w obecności pracownika kliniki. To chroni również lekarzy przed potencjalnymi zarzutami cywilnymi i narażeniem ich reputacji.
Rekomendacje dla sektora medycznego
Eksperci prawa medycznego radzą sprawdzenie i ewentualne zaostrzenie wewnętrznych regulaminów w klinikach w kwestiach takich jak wymóg osobistego stawiennictwa obu partnerów na każdym etapie procedury, podpisy wyrażające zgodę składane wyłącznie w obecności pracownika placówki czy nawet dokumentowanie momentu podpisywania zgód.
Podkreślają, że ewentualny wyrok zasądzający odszkodowanie będzie precedensem, który wpłynie na placówki w Polsce.