Choroby tropikalne coraz częstszym wyzwaniem dla lekarzy
Ekspert ostrzega: Musimy lepiej diagnozować i leczyć choroby importowane z innych stref klimatycznych
Choroby importowane do Polski z różnych stref klimatycznych to realne zagrożenie – ostrzega Główny Inspektor Sanitarny, dr Paweł Grzesiowski. – Corocznie mamy takie przypadki, dlatego musimy doskonalić zarówno diagnostykę, jak i terapię w tym zakresie – mówi w rozmowie z PAP.
Obecnie problemy zdrowotne związane z podróżami i wyjazdami poza naszą strefę klimatyczną są bardzo zróżnicowane – i nie ograniczają się jedynie do chorób zakaźnych.
– Przykładem może być malaria, która nie przenosi się z człowieka na człowieka, więc nie wywołuje epidemii. Ale opóźniona diagnostyka i brak świadomości zagrożenia sprawiają, że pacjenci trafiają do szpitala w bardzo zaawansowanym stanie, gdy na skuteczne leczenie bywa już za późno – wyjaśnia dr Grzesiowski.
Konieczna edukacja i wczesna diagnostyka
Potrzebna jest szeroko zakrojona edukacja – zarówno w społeczeństwie, jak i wśród lekarzy różnych specjalizacji. Ważne jest nie tylko przygotowanie i profilaktyka dla turysty planującego wyjazd do egzotycznych regionów, ale również to, co dzieje się po powrocie: szybkie rozpoznanie objawów chorób, które można nabyć podczas podróży, i wdrożenie skutecznego leczenia.
– Niezbędne jest kompleksowe podejście – mówi dr Grzesiowski. – Zaczynamy od oceny ryzyka: kto wyjeżdża – dziecko czy dorosły, zdrowy czy chory, gdzie jedzie i co będzie tam robić. Inaczej zabezpieczamy kogoś, kto planuje wypoczynek na plaży, a inaczej osobę udającą się na trekking do dżungli. Dopiero wtedy można dobrać odpowiedni program profilaktyczny i zaproponować niezbędne szczepienia.
Dla turysty wybierającego się na klasyczny wypoczynek wystarczy zestaw podstawowych szczepień, np. przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu A, a także kontrola, czy ma aktualne szczepienia przypominające przeciwko tężcowi i błonicy. Natomiast podróżnik planujący wyprawy w dzikie rejony musi rozważyć szczepienia przeciwko japońskiemu zapaleniu mózgu, wściekliźnie czy durowi brzusznemu.
– Szczepienia podróżne to dziś główny mechanizm ochrony przed chorobami takimi jak dur brzuszny, żółtaczka pokarmowa, żółta febra czy infekcje przenoszone przez komary – zaznacza Główny Inspektor Sanitarny.
Lekarz musi zareagować
– Lekarz ma obowiązek uświadomić pacjenta, że jeśli po powrocie z zagranicy pojawią się niepokojące objawy – szczególnie gorączka – należy niezwłocznie zgłosić się do specjalisty – apeluje dr Grzesiowski.
Podkreśla, że medycyna podróży powinna uwzględniać nie tylko wyjazdy w egzotyczne rejony, ale także fakt, że do Polski i innych europejskich krajów coraz liczniej przyjeżdżają osoby spoza naszej strefy klimatycznej, co również zwiększa ryzyko kontaktu z nietypowymi patogenami.
Choroby bez podróży
– Należy też wspomnieć o zagrożeniach niezależnych od człowieka – tzw. chorobach wektorowych – podkreśla ekspert. To schorzenia, w których patogeny są przenoszone przez wektory takie jak pchły, kleszcze i komary. Przykłady to: dilofilarioza, malaria, chikungunya, Zika, wirus Zachodniego Nilu. – Nie potrzebujemy chorego człowieka – wystarczy zakażony komar, który przeniesie chorobę ze zwierzęcia na człowieka. I już dochodzi do zakażenia, nawet bez opuszczania Polski – ostrzega Grzesiowski.
To realne zjawisko – przypadki transmisji lokalnej takich chorób w Polsce już miały miejsce.
Większa odpowiedzialność medyków
– Dziś dysponujemy coraz lepszą diagnostyką wirusologiczną, więcej wiemy o zapaleniach mózgu i innych objawach. Dzięki temu jesteśmy w stanie szybciej zidentyfikować przyczynę choroby – mówi Główny Inspektor Sanitarny.
– Gdy otrzymujemy informację o arbowirusie przenoszonym przez komary czy kleszcze – czy innym patogenie wykrytym np. w płynie mózgowo-rdzeniowym – natychmiast rozpoczynamy poszukiwania źródła zakażenia – tłumaczy.
Zwraca też uwagę, że choć rocznie diagnozuje się w Polsce 50–60 przypadków malarii, faktyczna liczba zakażeń może być większa, bo część pacjentów pozostaje niezdiagnozowana.