Pielęgniarki pozywają szpitale z powodu nierównych płac
Sądy coraz częściej stają po stronie pracowników
Pielęgniarki kierują do sądów pracy sprawy o nierówne traktowanie. Wyroki niepokoją dyrektorów szpitali, bo chodzi o miliony złotych.
Nierówne płace w Szczecinie
Pielęgniarka ze Szczecina, z blisko 30-letnim stażem na oddziale dziecięcym, udowodniła przed sądem, że jej zarobki były o 2,3–3,3 tys. zł niższe od pensji koleżanek wykonujących te same obowiązki. Domagała się prawie 50 tys. zł wraz z odsetkami – i wygrała.
Szpital tłumaczył się „niefortunnie skonstruowaną ustawą podwyżkową”, która uzależnia wynagrodzenia od posiadanych, a nie wymaganych kwalifikacji. W praktyce oznacza to, że młodsza pielęgniarka po studiach magisterskich zarabia więcej niż starsza koleżanka z liceum medycznym i kilkudziesięcioletnim doświadczeniem.
Bełchatów: 250 pozwów, 100 tys. zł na głowę
Jak podaje łódzka Gazeta Wyborcza, w Bełchatowie 250 pielęgniarek pozwało szpital. Domagają się po 100 tys. zł odszkodowania na osobę. Twierdzą, że od lat wykonują identyczne czynności co koleżanki z wyższym wykształceniem, a mimo to zarabiają nawet 2,5 tys. zł mniej miesięcznie.
Powołują się na zasadę równego traktowania. Ustawa określa minimum, ale nie zwalnia pracodawców z obowiązku stosowania zasady równej płacy za równą pracę.
Pierwsze rozprawy w Sądzie Rejonowym w Bełchatowie rozpoczęły się w październiku.
Wcześniej proces wygrało 30 koleżanek z innego szpitala.
Argumenty dyrektorów
Dyrekcje szpitali odpowiadają, że działają zgodnie z Ustawą o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Wyjaśniają, że pielęgniarki z wyższym wykształceniem i specjalizacją mają większe kompetencje.
Sami jednak przyznają, że w praktyce zakres pracy często nie różni się wcale.
Jednak pozwy składają także pilęgniarki, które mają wyższe wykształcenie, ale znalazły się w niższej grupie zaszeregowania. W kwietniu 2025 roku Sąd Najwyższy orzekł, że pracownik z niższym wykształceniem może być wynagradzany tak samo jak osoba z dyplomem, jeśli wykonuje identyczne obowiązki. Sprawa dotyczyła Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie pięciu pielęgniarkom z tytułem magistra i specjalizacją obniżono grupę zaszeregowania, a co za tym idzie, zmniejszono wynagrodzenie. Sądy dwóch instancji przyznały rację pracownicom.
Takie wyroki dotyczą jednak wielu szpitali w całej Polsce, m.in. w Częstochowie, Tarnowie, Suchej Beskidzkiej.
Konieczna pilna regulacja
Dyrektorzy sami przyznają, że różnice w płacach między osobami o różnym wykształceniu wykonującymi te same zadaniach są zbyt drastyczne. Obawiają się, że rozstrzygnięcia sądów na korzyść pielęgniarek spowoduje lawinę pozwów np. techników medycznych, ratowników czy fizjoterapeutów.
Polska Federacja Szpitali (PFSz) wystąpiła z wnioskiem o czasowe zawieszenie tzw. ustawy podwyżkowej.
- „Proponujemy podjęcie dialogu w ramach Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia celem wypracowania nowych regulacji uwzględniających aktualną i dynamiczną sytuację w systemie ochrony zdrowia, a także innych obszarów gospodarki, które mają wpływ na wysokość i dostępność środków finansowych na opiekę zdrowotną” – czytamy w komunikacie PFSz.
Zmian w ustawie domagają się także dyrektorzy szpitali powiatowych. – Nie ma wątpliwości, że ustawa musi zostać zmieniona – mówił Mariusz Trojanowski z Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych w niedawnej rozmowie z Podyplomie.pl.
Według niego dokument od początku miał wady prawne prowadzące do „sporów interpretacyjnych i sądowych”, m. in. dotyczących pielęgniarek.
Dyrektor dodaje jednak, że nie chodzi o obniżanie pensji medyków: – Ustawa miała zmienić płace w ochronie zdrowia i zapobiec odpływowi lekarzy i pielęgniarek. To zostało osiągnięte. Teraz powinniśmy ponownie rozważyć, jak ma wyglądać w przyszłości – mówi Mariusz Trojanowski.
Unijna dyrektywa z 2022 roku nakłada na państwa członkowskie obowiązek zapewnienia przejrzystych i sprawiedliwych systemów wynagrodzeń, chroniących przed dyskryminacją. Jeśli Polska nie zmieni systemu, sprawy mogą trafić nawet do Trybunału Sprawiedliwości UE.