Aktualności

Wydarzyło się w dermatologii

Opracowała Olga Tymanowska

Do dermatologa tylko ze skierowaniem

Chce tego Narodowy Fundusz Zdrowia, który w celu zbadania jakości opieki medycznej w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej (AOS) dokonał analizy korzystania przez pacjentów z poradni specjalistycznych w 2012 roku, ze szczególnym uwzględnieniem poradni, do których pacjent może udać się bez skierowania.

Pod uwagę wzięto czas oczekiwania i dane finansowe dotyczące umów realizowanych w dermatologii w ciągu ostatnich trzech lat. Stwierdzono, że w 2012 roku 59,5 proc. pacjentów poradni dermatologicznych miało udzieloną jedną poradę w ciągu roku. Jednocześnie, jak informuje NFZ, sprawozdane przez świadczeniodawców rozpoznania i ich struktura wskazują, że znacząca liczba pacjentów nie miała wskazań do leczenia w poradni specjalistycznej lub ich wizyta u specjalisty dotyczyła chorób o łagodnym i bezproblemowym przebiegu. Większość pacjentów zgłaszała się do specjalisty w celu leczenia trądziku pospolitego (350 tys. pacjentów) lub innych zmian, które stanowiły tylko niewielki defekt kosmetyczny i mogły być leczone przez lekarza POZ, jak brodawka łojotokowa (112 tys. pacjentów) czy wirusowa (215 tys. pacjentów).

Fundusz przypomina zarazem, że choroby weneryczne, do leczenia których m.in. stworzono możliwość skorzystania z porady dermatologa wenerologa bez skierowania, stanowią zdecydowaną mniejszość – jedynie około 0,14 proc. rozpoznań.

Według NFZ brak obowiązku posiadania skierowania do wymienionych specjalistów skutkował tym, że z ich porad korzystali dużo częściej pacjenci ze schorzeniami niewymagającymi pomocy lekarzy dermatologów. Powodowało to wydłużenie kolejek oczekujących.

Zdaniem funduszu wprowadzenie skierowań do dermatologów pozwoli na włączenie w proces leczenia lekarzy POZ, którzy mają kompetencję i wiedzę, by móc w znacznej części przypadków udzielić profesjonalnej pomocy.

Ale głosy w tej sprawie są podzielone. W środowisku dermatologów coraz częściej słychać opinie, że proponowana zmiana nie tylko nie poprawi dostępu do leczenia i nie zmusi lekarzy POZ do zajmowania się chorobami skóry, ale może prowadzić do niebezpiecznych konsekwencji. Zostawienie losu chorych lekarzom POZ w ogólnym rozrachunku może się nie opłacać. Lecząc choroby bez znajomości ich etiologii, można pacjentowi zaszkodzić, tym bardziej że niektóre, z pozoru błahe, zmiany skórne bywają zwiastunami poważnych chorób.

Konkurs na poradnię

Pomorski oddział NFZ ogłosił konkurs uzupełniający na świadczenie leczenia ambulatoryjnego w zakresie dermatologii i wenerologii na terenie powiatu lęborskiego. Do tej pory na terenie powiatu nie działała ani jedna poradnia, w której przyjmowałby dermatolog.

– Mieliśmy od 1 lipca podpisany kontrakt z jedną indywidualną praktyką specjalistyczną. Niestety, poważna choroba lekarza uniemożliwiła mu kontynuowanie udzielania świadczeń i tym samym wywiązywanie się z zapisów umowy – tłumaczy Mariusz Szymański, rzecznik prasowy POW NFZ w Gdańsku.

Pomorski NFZ rozwiązał umowę w drodze porozumienia stron i jednocześnie ogłosił uzupełniające postępowanie konkursowe. Postępowanie to jednak unieważniono, ponieważ nie wpłynęły oferty. Pacjenci z terenu powiatu lęborskiego zmuszeni są więc korzystać ze świadczeń dermatologicznych w poradniach znajdujących się w sąsiednich powiatach lub innych placówkach działających w ramach umów zawartych z Pomorskim Oddziałem Wojewódzkim NFZ, które znajdują się w miastach położonych w odległości 50-80 km.

Trudny dostęp do rezydentury

Mimo zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia dotyczących ułatwienia dostępu do specjalizacji, w jesiennej sesji wcale łatwiej nie było. Najwięcej miejsc szkoleniowych przyznano w dziedzinie chorób wewnętrznych – 410 oraz pediatrii – 280. Przyszli dermatolodzy nie mają w tym roku powodów do zadowolenia. Ogółem przyznano 11 miejsc rezydenckich, w tym po dwa w województwie dolnośląskim i warmińsko-mazurskim oraz po jednym w woj. lubelskim, małopolskim, podkarpackim, śląskim, świętokrzyskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim. W pozostałych województwach nie przyznano ani jednego miejsca. W roku 2012 w sesji październikowej przyznano 31 rezydentur, z tego sześć w województwie śląskim, a po pięć w łódzkim i warmińsko-mazurskim. Zbyt mała liczba miejsc i nierównomierne rozmieszczenie oddziałów dermatologicznych na terenie kraju może doprowadzić do tego, że pacjenci będą mieli coraz gorszy dostęp do leczenia.

Do góry