Felieton

Szkodliwy brak edukacji

Prof. dr hab. med. Joanna Maj

Konsultant krajowy w dziedzinie dermatologii i wenerologii

Wakacje już za nami. W związku z tym chciałabym się podzielić z państwem przemyśleniami dotyczącymi edukacji.

W czerwcu byłam gościem konferencji zorganizowanej przez Świętokrzyskie Stowarzyszenie Chorych na Łuszczycę.

Rozmawiając z pacjentami – bo to oni byli głównymi uczestnikami tego spotkania – byłam pod wrażeniem ich wzajemnej pomocy, zaangażowania oraz okazywanej sobie troski i zainteresowania codziennymi problemami. Odpowiadając na niektóre pytania, zdałam sobie sprawę z tego, że to, co dla nas jest oczywiste, dla wielu pacjentów pozostaje nieznane. Naszym chorym brakuje rozmów z lekarzami. O przebiegu i leczeniu choroby na ogół dowiadują się od doktora Google albo od innych pacjentów, a te wiadomości bywają przyczyną frustracji, a nawet depresji. Wiem, że Narodowy Fundusz Zdrowia przewiduje na wizytę jednego pacjenta 15 minut. Nigdy nie akceptowałam i nie akceptuję narzucania czasu, w którym lekarz ma zbadać pacjenta i zaordynować właściwe leczenie z dokładnym wytłumaczeniem działania poszczególnych leków. Jednak jak widać jakoś radzimy sobie z tą rzeczywistością, co niekoniecznie jest korzystne dla naszych pacjentów. Edukacja – bo to ona w każdej dziedzinie jest podstawą posiadanej wiedzy na wielu polach – jest niewystarczająca, pewnie m.in. z powodu braku czasu leczących.

Często w naszej dziedzinie wykonujemy biopsje, niekoniecznie z powodu podejrzenia nowotworu, ale głównie w przypadkach niejasnych i trudnych diagnostycznie. Niestety na ogół nie tłumaczymy pacjentom problemu, a ponad połowa chorych uważa, że powod...

Do góry