Na pewno tak, ale należy pamiętać, że wypowiedzi publiczne, a szczególnie poprzez media, to stąpanie po polu minowym. Media upraszczają przekaz, przeinaczają intencje wypowiadającego się, uwypuklają wątki poboczne, pomijając kluczowe, dodają emocji tak, by news był zauważony. Warto brać tę zasadę jako bazową, jeśli lekarz chce wypowiadać się w jakimkolwiek kontekście, szczególnie gdy odnosi się do konkretnych zdarzeń z pacjentem. Konieczne jest wcześniejsze przygotowanie wypowiedzi, tak by była ona przemyślana i adresowała powyższe ryzyka. Być może warto zainwestować w profesjonalne szkolenie medialne, a przynajmniej testować sposób wypowiedzi na znajomych czy sąsiedzie, co będzie dobrym barometrem i pozwoli rozwiać wątpliwości, czy przekaz jest właściwie rozumiany i nie budzi wątpliwości.

Dr Roman Budziński, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku

Tajemnica lekarska jest fundamentem naszego zawodu. Często mówimy pacjentom, żeby wstyd zostawili przed progiem gabinetu i żeby rozmawiali z nami całkowicie szczerze. Tylko w takim wypadku możliwa jest skuteczna pomoc. Wiedza o pacjentach nakłada na nas ogromną odpowiedzialność – nie możemy z nikim tej wiedzy dzielić. To nasz obowiązek i prawo pacjenta. Lekarze doskonale sobie z tego zdają sprawę. Przez osiem lat byłem rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej i sprawy związane z łamaniem tajemnicy lekarskiej docierały do mnie bardzo rzadko. Odnosząc się do sprawy dr. Zadrożnego, uważam, że należy spojrzeć na szerszy kontekst. Wypowiadał się pod ciężarem śmierci nie tylko pacjenta, ale znajomej, osoby bliskiej, z którą był związany i którą wspierał w heroicznej walce z chorobą. Zawsze trzeba rozpatrywać, czy z powodu lekarskiej wypowiedzi powstała szkoda dla pacjenta lub jego rodziny. Posłużę się tutaj porównaniem: gdybyśmy karali wszystkich kierowców za najdrobniejsze wykroczenia, nie patrząc, czy stwarzają w ten sposób realne zagrożenie na drodze, policji zabrakłoby druków na mandaty.

Do góry