Powitanie
Zdrowie antywyborcze
Iwona Konarska
W kampanii prezydenckiej społeczeństwo chciałoby rozmawiać o ochronie zdrowia. 30 proc. ankietowanych Millward Brown dla TVN24 uznało, że jest to dla nich istotny wątek debaty przed wyborami. Po 60. r.ż. już 38 proc. wyborców podjęłoby decyzję o swoim prezydencie na podstawie jego wypowiedzi o tym, jak długo czeka się w kolejce na operację zaćmy. No i recepty na ten fakt. Jednak kandydaci wykazują się nadzwyczajną czujnością i wolą stracić jedną trzecią elektoratu, niż wikłać się w temat tak niewygodny pod żyrandolem.
Jeszcze w 2008 roku można było z wielkim uporem świat uczynić czarno-białym i tak jak Lech Kaczyński próbować pytać w referendum, czy jest się za prywatyzacją szpitali. Karetka na sygnale, brak oznak życia kontra serdeczna dłoń i holistyczna opieka (każdy rozumie to, jak chce). To wtedy działało. Bo, co ciekawe, jeśli polityk decydował się na formułowanie opinii dotyczących zdrowia, było to straszenie, nigdy konkrety. Cóż za uczta dla wielbicieli turpizmu! Zapomniana przez Boga kroplówka jako główny motyw kampanii.
Na tym tle zadziwiająco radośnie wybija się hasło Lewicy i Demokratów (wybory parlamentarne 2007 roku), której działacze zapewniali: „Służba zdrowia: nasze najważniejsze zadanie”. LiD już nie ma, zadanie pozostało, a lotność hasła tak szybko wyparowała, że nikt już nie chce sięgać po nie. Zaznaczam, że nie udało mi się ustalić, by ktokolwiek jeszcze odwoływał się do zdrowia w tamtej dekadzie, w jakiejkolwiek kampanii wyborczej. A jeśli, to właśnie w stylistyce turpizmu.
Dzisiaj nawet straszyć nie ma jak. Pacjentów nie interesuje, czy placówka jest prywatna, czy publiczna, byle miała kontrakt z NFZ i terminy dające wiarę w prze- i dożycie. Zdrowie stało się wartością ponad polityką, ponad ekonomią. I tym bardziej, aby o nim mówić, trzeba dobrze wiedzieć, jakimi prawami rządzi się podział zdrowotnych pieniędzy, co powinno stanowić troskę prezydenta (art. 63 konstytucji „Każdy ma prawo do ochrony zdrowia”!). No tak, trzeba się trochę znać na rzeczy…
A poza tym być przygotowanym na to, że białe wcale nie okaże się białe… Gdy piszę te słowa, prezes NRL właśnie wytłumaczył, że pakiet onkologiczny nie dział. Na szczęście lekarze nie przestrzegają procedur i ratują ludzi. I dlatego, moim zdaniem, społeczeństwo, jeśli ma takie pragnienie, może samo z sobą rozmawiać o zdrowiu.
W kolejce do rejestracji.