Na ważny temat
Przełom na korzyść marihuany
O wskazaniu Trybunału Konstytucyjnego do wprowadzenia rozwiązań prawnych umożliwiających stosowanie marihuany do celów medycznych z dr. n. med. Markiem Balickim, byłym ministrem zdrowia, rozmawia Jerzy Dziekoński
MT: Trybunał Konstytucyjny w swoim orzeczeniu z 17 marca br. zwrócił uwagę, że kwestia medycznego zastosowania marihuany powinna być uregulowana prawnie. Jak pan sądzi, czy w najbliższym czasie jest szansa, żeby parlament ten problem rozwiązał.
Dr Marek Balicki: Moim zdaniem w bieżącej kadencji są marne szanse na poruszenie tego tematu. Weszliśmy w okres kampanii prezydenckiej. Nie sądzę, żeby główni kandydaci do fotela prezydenckiego, czyli Komorowski i Duda, zdecydowali się poruszyć teraz problem marihuany. Raczej będą spychać temat na bok, a zarazem główne media opiniotwórcze nie będą stawiać kandydatów wobec konieczności wypowiadania się w tej sprawie. A skoro media nie będą naciskać, łatwo przewidzieć, że problem zostanie odłożony na później. Po wyborach prezydenckich rozpocznie się kampania wyborcza do Sejmu i będzie podobnie.
MT: To trudny temat dla polityków?
M.B.: Gdyby go traktować wprost, powinien być łatwy. Mainstream zachowuje się jednak w taki, a nie inny sposób. Jeszcze dziesięć lat temu, kiedy opowiadałem się za depenalizacją posiadania marihuany na własny użytek, przedstawiany byłem w tabloidach jako ćpun. Można powiedzieć, że na przestrzeni ostatniej dekady zaszła duża mentalna zmiana, tylko że jeszcze nie dotarła ona do polityków. W końcu jednak dotrze.
MT: Mam wrażenie, że lekarze odnoszą się do kwestii wykorzystania marihuany w medycynie z dużą rezerwą, może nawet z lękiem. Wnioskuję to choćby z informacyjnego embargo na temat terapii stosowanej w Centrum Zdrowia Dziecka. Czy obawy przed mówieniem o medycznej marihuanie są zasadne?
M.B.: Ostatnio widać zmianę. Kolejni lekarze zaczynają poważnie traktować problem. Bardzo pozytywnie odbieram fakt, że lekarz z Centrum Zdrowia Dziecka, z wiodącej w kraju placówki, dr Bachański, zaczął stosować marihuanę medyczną.
MT: Dodajmy, że z dobrymi skutkami.
M.B.: Należało się tego spodziewać. I nie jest to stosowanie leku w ramach eksperymentu, lecz w zakresie zaakceptowanym np. przez amerykańską agencję FDA. Staram się patrzeć na kwestię medycznej marihuany w sposób pozytywny, a nie przez negatywne zjawiska. Mamy do czynienia z pewnym przełomem.
MT: Został wykonany pierwszy krok…
M.B.: I w związku z tym preparatami z marihuany zaczynają interesować się inni lekarze, a także pacjenci, którzy dotychczas nie wiedzieli o takiej możliwości. Nastąpiło dość duże przyspieszenie. W dodatku Trybunał Konstytucyjny wykonał coś więcej, niż musiał. To, że trybunał będzie konserwatywny i zachowawczy w przypadku karania za posiadanie marihuany do celów rekreacyjnych, nie było niespodzianką, choć uważam, że w tej kwestii sędziowie popełniają błąd, bo, bazując tylko na dowodach naukowych, zasada proporcjonalności zostaje w tym przypadku ewidentnie naruszona. Ale trzeba podkreślić, że trybunał w sprawie medycznego wykorzystania marihuany zrobił dużo – wydał postanowienie, w którym zwraca się do Sejmu ze wskazaniem rozwiązania problemu. Proszę popatrzeć na to w ten sposób, że oto organ władzy wypowiada się pozytywnie na temat marihuany.
MT: Ale wciąż w Polsce można pójść do więzienia za stosowanie marihuany w celach medycznych.
M.B.: Niestety. Ciągle jeszcze też można trafić do więzienia również w USA, wprawdzie nie za medyczną marihuanę, ale za jej posiadanie na własny użytek do innych celów. Są nawet przypadki dożywotniego więzienia. To ciągle jest problem i nie tylko w Polsce. Chociaż z drugiej strony w wielu krajach europejskich panuje łagodniejsze podejście do marihuany i stosowane są rozwiązania znacznie lepsze niż u nas. Wystarczy wymienić choćby Czechy czy Słowację.
MT: Mamy zatem rozwiązania prawne, które możemy na grunt polski przeszczepić.
M.B.: Tutaj trzeba rozdzielić dwie kwestie – marihuany medycznej i do celów rekreacyjnych. Jeśli chodzi o tę pierwszą, rozumiem, że po wystąpieniu Trybunału Konstytucyjnego nie będzie już dyskusji „czy”, ale będziemy rozmawiać „jak”. Wszyscy zgodzimy się, że pozbawienie możliwości legalnego nabywania medycznej marihuany w Polsce jest naruszeniem podstawowych praw konstytucyjnych dotyczących ochrony zdrowia. Nie sądzę, żeby nasz podzielony parlament wyszedł w tej kadencji z inicjatywą przeprowadzenia takiej ustawy. To jest zadanie rządu, który jest wszak finansowany z naszych podatków, można zatem oczekiwać, że będzie on wykonywał swoje obowiązki. Do podstawowych należy inicjatywa legislacyjna. Skoro trybunał wskazał taką konieczność, Ministerstwo Zdrowia powinno skierować jeszcze w tym roku projekt ustawy, po pierwsze, znoszący sprzeczność w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii.
MT: O jakiej sprzeczności pan mówi?
M.B.: Ustawa wymienia marihuanę w dwóch wykazach – I-N i IV-N. Wykaz I-N zawiera narkotyki, które mogą być używane w medycynie, zaś IV-N – narkotyki, których do leczenia używać nie wolno. Dodam tylko, że morfina jest w pierwszym wymienionym załączniku, zaś marihuana w jednym i drugim. W efekcie nie można jej stosować w medycynie. Po drugie, konieczne jest również przedstawienie rozwiązań pozytywnych określających, w jaki sposób z marihuany medycznej można korzystać. Akurat jest to taki produkt, że do celów medycznych niekoniecznie musi być przetwarzany przez przemysł farmaceutyczny. Mówiąc o rozwiązaniach pozytywnych, mam na myśli choćby wprowadzenie rejestru pacjentów, którzy stosują marihuanę do celów medycznych i nie będą teraz traktowani jak przestępcy.
MT: Gdzie funkcjonują już takie rozwiązania?
M.B.: W wielu krajach, choćby w wielu stanach Stanów Zjednoczonych.
MT: Co jeszcze jest konieczne?