ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Jak dotąd nie ma uregulowań prawnych, które określałyby funkcjonowanie zakładów patomorfologii czy pracowni histopatologicznych, bo tak nasze miejsca pracy funkcjonują w kodach resortowych szpitali. Podobne rozporządzenie obowiązuje radiologów oraz anestezjologów. Od kilku lat pracujemy nad takim rozwiązaniem. Jego wprowadzenie leży jednak w gestii ministra, który otrzymał już od nas gotowy dokument. Czas upływa, wszyscy nad tym pracujemy, a rozporządzenia jak nie było, tak nie ma. W odniesieniu do takiego rozporządzenia byłoby możliwe powstanie zaleceń w formie aktów wykonawczych sporządzonych przez konsultanta krajowego w dziedzinie patomorfologii i przez Polskie Towarzystwo Patologów.
MT: Podczas naszej pierwszej rozmowy telefonicznej wspomniała pani, że rola patologa w ochronie zdrowia wciąż nie do końca jest rozumiana. Jak pani sądzi, czy zaniechanie uregulowań legislacyjnych patomorfologii może wynikać właśnie z niezrozumienia problemu?
A.N.-G.: Przez lata patomorfolog był kojarzony jedynie z wykonywaniem badań autopsyjnych. W wielu głowach nadal funkcjonuje właśnie taki jego obraz. Jedynie w ośrodkach onkologicznych, zwłaszcza w Centrum Onkologii w Warszawie, doceniano nas jako diagnostów, którzy stawiają rozpoznanie decydujące o wdrożeniu metody leczenia. W innych szpitalach rola patomorfologa sprowadzała się do napisania wyników na piśmie, klinicyści zaś byli odbiorcami wyników, które interpretowali zgodnie z własną wiedzą. W Centrum Onkologii odbywały się posiedzenia interdyscyplinarne, w których brał udział patomorfolog. W czasie takich cotygodniowych spotkań omawiane były przypadki z obopólną korzyścią – zarówno dla klinicystów, jak i patomorfologów.
MT: Teraz mamy konsylia.
A.N.-G.: Tak, w pakiecie onkologicznym konsylia są odpowiednikiem tych spotkań. Tyle że z uwagi na małą liczbę patomorfologów i ich nierównomierne rozłożenie na mapie kraju w konsyliach patomorfologów nie ma. Według ogólnoświatowych zaleceń w spotkaniach interdyscyplinarnych, zwłaszcza w breast unitach, ukierunkowanych na jeden rodzaj narządu, powinien uczestniczyć patomorfolog.
Jeśli chodzi o pakiet onkologiczny, patomorfolodzy rozgoryczeni są tym, że mamy coraz więcej pracy, którą musimy wykonywać w bardzo krótkim czasie. Są krótkie terminy wyznaczone przez ministra, które mają zostać jeszcze skrócone. Owszem, są badania, które możemy szybko wykonać, ale są też takie, które wymagają precyzyjnej dodatkowej analizy, dodatkowych badań immunohistochemicznych czy nawet molekularnych, i szybka odpowiedź może stanowić problem.
MT: Czyli w systemie zmienia się tylko presja wywierana na patomorfologów. Stale rośnie.
A.N.-G.: Uczestniczyłam w ubiegłym roku w spotkaniach sejmowej Komisji Zdrowia dotyczących pakietu onkologicznego; już wtedy mówiłam, że nie bierze się pod uwagę realiów pracy patomorfologa. Praca patomorfologa jest niewyceniona. Powinna być zrobiona wycena badania i włączona do procedur klinicznych, żebyśmy wiedzieli, ile to badanie kosztuje, i żeby dyrektor szpitala również wiedział, że na patomorfologii można zarobić, a nie tylko tracić. Tym bardziej że wyposażenie zakładu patomorfologii nie jest relatywnie drogie, bo kosztuje tyle, co dobrej jakości aparat USG.
MT: I byłaby szansa, że rynek badań wyregulowałby się sam?
A.N.-G.: Zgadza się. Dzisiaj praca patomorfologa jest niewyceniona, w ramach etatu otrzymujemy coraz więcej badań i jesteśmy pod ogromną presją czasu, która ma jeszcze wzrosnąć. Obecnie na diagnostykę wstępną i pogłębioną jest dziewięć tygodni. Często, kiedy wydłuża się diagnostyka, kiedy ma upłynąć już termin, patomorfolog zostaje postawiony pod ścianą, bo w ostatnim momencie otrzymuje preparat i natychmiast ma przesłać odpowiedź. Dla klinicystów wyjściem z sytuacji są badania śródoperacyjne, które nie dają rozpoznania ostatecznego.
MT: Gdzie jeszcze można szukać poprawy sytuacji patomorfologów?
A.N.-G.: W Narodowym Programie Zwalczania Chorób Nowotworowych. Jak dotąd poza dwuletnim programem przeznaczonym na opracowanie narządowych onkologicznych raportów patomorfologicznych opracowanych jako zalecenia PTP i jednej konferencji szkoleniowej dla 100 lekarzy patomorfologów nie korzystaliśmy z funduszy Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych. Naszym skromnym życzeniem jest, aby w oparciu o wymieniony program w latach 2016-2025 nasze zakłady patomorfologii zostały dofinansowane. Innym jeszcze problemem jest szkolenie i aktualizacja wiedzy zarówno lekarzy rezydentów, jak i patomorfologów, idąca za zmianami w leczeniu chorych. Ale to temat na drugą rozmowę.