MT: A czy istnieją leki hepatoprotekcyjne?

A.S.: Na pewno w przypadku ostrych uszkodzeń wątroby, jak uszkodzenie paracetamolem, stosuje się acetylocysteinę. Żeby zmniejszyć uszkodzenie, potrzeba dużo glutationu. Metabolity paracetamolu w drugim etapie po zadziałaniu cytochromu P450 są sprzęgane z glutationem. Żeby powstał glutation, musi być cysteina, w związku z tym podajemy dożylnie acetylocysteinę. Ale tak postępujemy w sytuacji ostrej. Natomiast w innych przypadkach nie mamy specjalnie możliwości chronienia wątroby, oprócz unikania kumulacji czynników hepatotoksycznych, odstawienia alkoholu. Natomiast prowadzone są badania nad lekami pochodzenia roślinnego o działaniu hepatoprotekcyjnym. Ja stosuję z dobrymi efektami sylimarynę. Jej działanie polega na stabilizacji błony komórkowej, bez wchodzenia w reakcje, zmniejszając przepuszczalność błon dla substancji toksycznych. W ten sposób służy do ochrony przed czynnikami toksycznymi. Podobnie działają fosfolipidy. Leki naturalne można przyjmować długo, dostosowując dawki do chorego. Sprawdzają się u alkoholików i przy chemioterapii. Wyciągi z roślin wymagają długoterminowego podawania dla osiągnięcia efektu hepatoprotekcyjnego. Być może niektóre z nich działają też na metabolizm komórkowy, tak że dochodzi do szybszej eliminacji czynników toksycznych. Uważam, że jeżeli istnieją już prace wskazujące na skuteczność tych leków, choć nie jest ich dużo, to powinniśmy je stosować, bo nie zaobserwowano objawów ubocznych tych leków. Na pewno jestem zwolennikiem sylimaryny i fosfolipidów, a także – to już jest lek chemiczny – asparaginianu ornityny. To substancja wspomagająca regenerację wątroby. Stosuje się ją głównie w encefalopatiach wątrobowych, związanych z wysokim stężeniem amoniaku, u chorych z marskością wątroby, ale również uzasadnione jest jej stosowanie w toksycznych uszkodzeniach, także polekowych, dla poprawy metabolizmu komórki wątrobowej i regeneracji miąższu.

Do góry