BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Kraj
Bydgoszcz: Batalia o uniwersytet medyczny coraz ostrzejsza
Joanna Pluta
Senat Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu jest przeciwny oddzieleniu bydgoskiego Collegium Medicum od struktur UMK. W tajnym głosowaniu 37 osób opowiedziało się za integralnością uczelni, pięć osób przeciw, a sześć wstrzymało się od głosu. W gremium zasiada w sumie ponad 80 osób – w tym rektor jako przewodniczący, prorektorzy, dziekani wszystkich wydziałów (w tym trzech CM), profesorowie i doktorzy, przedstawiciele innych grup zawodowych oraz samorządu studenckiego. W tym jest ośmioro przedstawicieli CM wybranych na upływającą już kadencję senatu.
To był pierwszy oficjalny głos uczelni w tej sprawie. Choć, jak mówi rzecznik UMK Marcin Czyżniewski, nie jest to wiążąca opinia do ustawy. – Kiedy zostaniemy poproszeni o oficjalne stanowisko, wtedy takie wystosujemy – tłumaczy.
Tydzień wcześniej podczas posiedzenia rady CM również głosowano. Z takim wnioskiem wystąpiła pod koniec posiedzenia prof. Małgorzata Tafil-Klawe, dawna prorektor ds. CM. Na 19 uprawnionych dziewięć osób opowiedziało się za utworzeniem bydgoskiego uniwersytetu, pięć przeciw, dwie wstrzymały się od głosu, a trzech nie było. Niedawno sporządzono też oficjalną uchwałę rady CM w sprawie poparcia inicjatywy samodzielnej uczelni. – Brawo za odwagę dla tych ludzi, że mimo gróźb ze strony władz UMK nie bały się wyrazić swojej opinii – mówił wtedy Zbigniew Pawłowicz, inicjator projektu utworzenia w Bydgoszczy uczelni medycznej.
Trudne rozmowy
Tych „gróźb” nie chciał komentować Marcin Czyżniewski, rzecznik UMK. – Nie wiem, skąd takie informacje. W każdym razie to głosowanie pokazuje nam jedno – że społeczność CM jest bardzo podzielona.
Wiadomo natomiast, że dzień po głosowaniu rektor Andrzej Tretyn zaprosił na rozmowę prorektora ds. Collegium Medicum prof. Jana Styczyńskiego, przewodniczącego rady CM. – To była trudna rozmowa – mówił prof. Styczyński.
UMK wciąż stoi na stanowisku, że nie ma w świetle prawa możliwości odłączenia CM od UMK. Przeciwko takiemu pomysłowi miały się opowiedzieć również dwie konferencje – Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich oraz Konferencja Rektorów Uniwersytetów Polskich. Negatywnie o utworzeniu samodzielnej uczelni wyraził się także minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Swoje stanowisko określił po spotkaniu z prof. Tretynem. W jego mniemaniu próby odłączenia CM od UMK są sprzeczne z europejską i światową tendencją do konsolidacji uczelni. Na początku lutego jednak z ministrem spotkali się także przedstawiciele bydgoskiego punktu widzenia w tym sporze – radny wojewódzki Andrzej Walkowiak i prof. Małgorzata Tafil-Klawe.
– Nie było łatwo, ponieważ minister obawiał się osłabienia uczelni, bo właśnie w taki sposób zostało mu to przedstawione – informował Andrzej Walkowiak. – Teraz poznał nasze argumenty – m.in. o krzywdach, jakich doznaje bydgoska uczelnia względem rozdziału środków itd. Minister chce teraz przejrzeć wszystkie dokumenty. Nie wiem, jaki będzie tego efekt, ale ważne, że poznał też argumenty drugiej strony.
Toruńska obrona
Lekarze nie bardzo chcą się opowiadać po którejś ze stron w tym sporze. Za to politycy robią to chętnie. Sprawa podzieliła region, ale nie według przynależności do partii politycznych, a według miejsca zamieszkania. Bydgoscy politycy stoją ramię w ramię, niezależnie, czy są przedstawicielami PO, PiS, Nowoczesnej czy Kukiz’15. Tak samo toruńscy. I obie grupy zapowiadają lobbing w Sejmie. W korytarzach toruńskiego ratusza sporo mówiło się o sprawie podczas styczniowego posiedzenia rady miasta. Jedno jest pewne – Toruń nie chce dopuścić do podziału uczelni, a inicjatywę Zbigniewa Pawłowicza określa jako część kampanii wyborczej, która trwała jesienią.
Niedawno Tomasz Lenz, szef kujawsko-pomorskiej PO, wystosował list do przewodniczących sejmowych klubów parlamentarnych, w którym przekonuje, że pomysł utworzenia w Bydgoszczy uniwersytetu medycznego jest nietrafiony i sprawi dużo kłopotu całemu regionowi, już w tej sprawie podzielonemu. Na poparcie tej tezy przedstawia argumenty – m.in. na temat możliwości spadku UMK w rankingach szkół wyższych oraz trudności, jakie mogą się pojawić w kwestii przenoszenia uprawnień do doktoryzowania i habilitacji itd.
– A to ciekawe, w jaki sposób w takim razie przeniesiono te uprawnienia, gdy wciągano akademię medyczną do UMK? – odpiera argumenty Zbigniew Pawłowicz.
Jesteśmy wykorzystywani
Niedawno także spotkał się parlamentarny zespół miłośników ziemi bydgoskiej z Tomaszem Latosem, posłem PiS i lekarzem, na czele. – Najlepiej dla wszystkich byłoby załatwić sprawę polubownie. Odłączyć uczelnię i stworzyć bydgoską. A UMK może przecież utworzyć w swoich strukturach wydział lekarski – mówił poseł. – Nie można deprecjonować ani głosu rady CM, ani tych 160 tys. osób, które podpisały się pod projektem ustawy. Z debatą na ten temat poczekałbym jednak do czasu, gdy skończą się wybory nowych władz na UMK (będą trwały przez najbliższe tygodnie – przyp. red.). Ta sprawa nie może być orężem w walce o stanowiska.
Poparcie dla pomysłu Zbigniewa Pawłowicza wyrazili też prezydent Bydgoszczy i radni rady miasta. Według nich Toruń od dawna wykorzystuje Collegium Medicum – mimo że medycyna działa w Bydgoszczy, to wszelkie projekty badawcze są ich zdaniem prowadzone w Toruniu.
Całą listę argumentów w tej sprawie przyniósł na sesję rady miasta prof. Maciej Świątkowski, przedstawiciel jednego ze związków zawodowych w CM. Argumenty miały potwierdzić postawioną przez niego tezę, że toruński uniwersytet chce CM w Bydgoszczy zdegradować do roli szkoły zawodowej. Marcin Czyżniewski z UMK zaprzecza takim praktykom i zamiarom. Tak czy inaczej radni sporządzili stanowisko, w którym zapewniają, że w momencie powołania w Bydgoszczy samodzielnej uczelni miasto ją wesprze „organizacyjnie, prawnie i finansowo”.
Całą listę danych na temat tego, jak CM rozwijało się przez lata w strukturach UMK, ma toruńska uczelnia. „Wartość aktywów wzrosła od 2004 do teraz ze 152,6 mln zł do 416,8 mln zł, przychody z 44,6 do 141,3 mln zł, liczba kierunków studiów z 7 do 22, a liczba studentów z 4430 do 6420” – można przeczytać m.in. na billboardach, które niedawno pojawiły się w Bydgoszczy.
Co dalej z projektem ustawy? Podpisy pod projektem zostały zweryfikowane pozytywnie. Projekt czeka w Sejmie na wyznaczenie terminu pierwszego czytania.