Bez reszty
Narodowy Program Zdrowia – jaki i kiedy?
Dr Krzysztof Kuszewski
Poprzedni NPZ 2007-2015 uchwalono za rządów PiS. Nie miał on żadnego zabarwienia politycznego. Jednak po wygranej PO odleżał dwa lata, czekając, aż się zagrzeje ciepła woda w kranie. Przerabiano formę graficzną, że to niby inny NPZ. Wreszcie parę razy zebrał się Międzyresortowy Komitet Koordynacyjny, ale jego znaczenie gasło w oczach. W końcu dyrekcja NIZP-PZH oddała NPZ do Ministerstwa Zdrowia, gdzie przez dwa lata czekał, aż woda w kranie ostygnie. Na szczęście samorządy terytorialne realizowały go i do 2011 roku składały sprawozdania z realizacji NPZ, który objął 28 mln Polaków.
Dzięki inercji władz NPZ sam się zdecentralizował. To właśnie przyświecało nam podczas jego tworzenia. Trzeba przyznać, że pojawiły się wreszcie osoby, które podjęły prace nad nowym NPZ. Miały inną ideę. Dla nich „narodowy” równa się „państwowy”. Miał być jeszcze niezdejmowalny pełnomocnik i liczne rady oraz komitety, a także góra pieniędzy do wydania. To ostatnie łamało zasadę, że samorządy mają swoje pieniądze z podatków i same decydują, na co je wydają. Na szczęście nie udało się tej szalonej i biurokratycznej wizji spełnić.
Teraz jest nowy projekt NPZ. Czy lepszy? Może lepiej zapytać, jakie są główne zagrożenia zdrowotne Polek i Polaków. Z oceny zawartości projektu wynika, że uzależnienia, którym poświęcono ponad połowę programu, najmniej zajmuje prokreacja – 1 proc. Jak się to ma do prognoz demograficznych? Piją, narkotyzują się i nie rodzą dzieci. Gdzieś między wierszami zagubiły się choroby układu sercowo-naczyniowego, nowotwory, POChP, wypadki, próchnica, która stała się nagle chorobą zależną od środowiska, i wiele innych strategicznych celów z poprzedniego NPZ. Wysokie miejsce zajęło przeciwdziałanie otyłości i to poprzez dietę, choć już w poprzednim NPZ aktywność fizyczna była na pierwszym miejscu. Trzecim celem jest uzyskanie dobrostanu psychicznego. Daj Boże zdrowie i dobrostan.
W poprzednim felietonie pisałem o pełnej centralizacji NPZ. Teraz dodam tylko, cytując, kto dba o dobrostan narodu: „podmiot odpowiedzialny: minister właściwy do spraw zdrowia we współpracy z ministrem właściwym do spraw pracy, rodziny, zabezpieczenia społecznego, oświaty i wychowania, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości, obrony narodowej, nauki, szkolnictwa wyższego oraz informatyzacji”. Brak ministra kultury i dziedzictwa narodowego, bo to jego ludzie wprowadzają mnie w dobrostan. Niech im będzie. Ministerstwo Dobrostanu Ogólnego. Jak u Orwella.