Bez reszty
Piękne życie
Dr Krzysztof Kuszewski
Sto lat temu urodził się Profesor Jan Karol Kostrzewski. Pochodził z zasłużonej dla nauki krakowskiej rodziny, jednak przez drugą wojnę światową samodzielnie odbył drogę od karmiciela wszy w PZH do prezesa PAN.
Jego życie to przykład, że mocna i szlachetna osobowość jest w stanie odnaleźć dobrą drogę w trudnych czasach. Działał w akowskim podziemiu, przygotowując plany sanitarne. Brał udział w Powstaniu Warszawskim, był więźniem hitlerowskiego obozu. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że od początku zajmował się chorobami zakaźnymi, gdyż przed erą szczepień było to wielkie zagrożenie społeczne. Był epidemiologiem o najwyższej randze międzynarodowej. Powiem nawet, że był bardziej znany w świecie niż w kraju. Przewodniczył Światowej Radzie Badań Biomedycznych, był też przewodniczącym Rady Wykonawczej WHO, ale te wysokie stanowiska były wynikiem Jego osiągnięć naukowych i organizacyjnych w Polsce, która po wojnie musiała zwalczyć jej zdrowotne skutki, w tym również wędrówkę milionów ludzi ze wschodu na zachód. Stąd zainteresowania durem brzusznym i plamistym, błonicą, polio i wreszcie wprowadzenie dziesięć lat po wojnie programu powszechnych, obowiązkowych szczepień, z których wywodzi się obecny kalendarz szczepień i polski sukces w tej dziedzinie.
Na światowej liście najważniejszych osiągnięć biomedycznych są wpisane trzy Jego odkrycia; rola nawrotów duru wysypkowego, określenie ryzyka zachorowań na porażenia polio i wykazanie skuteczności szczepionki przeciw durowi brzusznemu. W kraju z Jego inicjatywy wprowadzono państwową kontrolę surowic i szczepionek oraz rozpoczęto produkcję podstawowych szczepionek, które powstrzymały epidemie błonicy, tężca i krztuśca. Przewodniczył międzynarodowej komisji, która ogłosiła świat wolnym od ospy. Równocześnie był jedynym bezpartyjnym ministrem w rządzie Józefa Cyrankiewicza.
Miał w sobie charyzmę, która budziła szacunek zarówno w świecie nauki, jak i polityki. Miał odwagę mieć swoje własne zdanie w bardzo trudnych dla Polski momentach. Niemal do końca życia był związany z Państwowym Zakładem Higieny, a konkretnie z Zakładem Epidemiologii. Na rocznicowej uroczystości syn Profesora wspominał, że kiedy odbierał Go z lotniska i zapytał, gdzie jedziemy: „Do domu czy zakładu?”, Profesor odparł: „Do zakładu”. Skromny, pracowity, wielki człowiek.