Konsekwencje uprawiania sportu na poziomie wyczynowym

Odmalowana w ciemnych barwach nieskuteczność promowania sportu wyczynowego wśród młodych ludzi nie do końca musi być prawdziwa, ponieważ zawodników na igrzyskach w Rio nie brakowało. Warto jednak zwrócić uwagę, że coraz mniej jest wśród nich sportowców białoskórych, a więc rdzennych mieszkańców krajów bogatych. W tych reprezentacjach występują sportowcy sprowadzeni po to, aby dostarczyć splendoru tym państwom i radości ich mieszkańcom. Poza tym wśród olimpijczyków aż roi się od przedstawicieli małych, biednych państw, którzy swój występ traktują jako możliwość awansu społecznego i wzbogacenia się. Nie można już mieć wątpliwości, że sport wyczynowy jest wspaniałym biznesem, którego sukces uzależniony jest od jakości dostarczonej rozrywki. Za tę jakość trzeba jednak zapłacić sowicie zawodnikom, którzy muszą przyciągać uwagę miliardowej widowni. Oczywiście odpowiednie gaże muszą otrzymać także trenerzy, prezesi klubów sportowych i kadry wspomagające przygotowanie zawodnika. W końcu musi na tym zarobić miasto-organizator imprezy, bogaci sponsorzy, a także kraj igrzysk lub mistrzostw świata w popularnych dyscyplinach sportowych. W ten sposób interes sportowy, dobrze zorganizowany, kręci się wspaniale.

Globalny stadion, jakim staje się świat w czasie igrzysk olimpijskich, utrzymuje tę rozrywkę, nie zdając sobie często sprawy, że za ekscytującymi pojedynkami sportowymi, niewyobrażalnymi rekordami, radością kibiców skrywa się jeszcze dążenie sportowców do sprostania oczekiwaniom widowni za wszelką cenę. Przede wszystkim wielu z nich nie waha się korzystać ze środków dopingujących. Robią to mimo ryzyka związanego z piętnem społecznym, jakie pojawi się, gdy zostaną przyłapani na stosowaniu tych niedozwolonych środków. Robią też to z pełną świadomością zagrożeń zdrowotnych, wynikających z tych praktyk, a pomocą służą im odpowiedni specjaliści.

Sportowcy wyczynowi godzą się także na maksymalną eksploatację organizmu, aby tylko uzyskać sukces, który pomoże im odpowiednio urządzić się w przyszłym życiu. Trzeba zwrócić uwagę, że częstotliwość udziału w zawodach sportowych ciągle wzrasta. Kluby sportowe muszą mieć nie tylko znakomitych zawodników, ale także muszą ten „towar” często eksponować, aby zarobić na własne istnienie. Duża częstotliwość startów to wzrost kontuzji sportowych. W literaturze znalazłem opracowanie, z którego wynika, że zawodnik piłki nożnej w ciągu dziesięcioletniej kariery sportowej doświadczył 36 kontuzji. Ten rekord nie może dziwić, gdy uświadomimy sobie, że piłkarze poza codziennymi treningami często zmuszeni są do grania dwóch meczów w tygodniu. Nie chodzi jednak tylko o kontuzje. Autoeksploatacja organizmu przejawia się też w mniej widoczny sposób. Przykładowo wykazano, że mniej więcej 40 proc. gimnastyków sportowych cierpi na schorzenia stawów. Autorzy badań zastanawiają się, jak będzie wyglądał stan zdrowia tych zawodników w wieku 40 lat, po zakończeniu kariery sportowej. Presja społeczna wywierana na sportowców ma także konsekwencje psychologiczne. Wielu z nich nie wytrzymuje ciągłego stresu i wpada w depresję, ma stany lękowe, cierpi na anoreksję lub doświadcza syndromu chronicznego zmęczenia. W ten sposób mogę określić kolejny paradoks społeczny związany ze sportem wyczynowym. Zachęcanie do jego uprawiania przez młodzież ze względu na walory zdrowotne w praktyce może oznaczać zwiększanie ryzyka zniszczenia zdrowia.

Sport uprawiany na poziomie olimpijskim dotyczy stosunkowo niewielkiej liczby młodych ludzi. W sensie ilościowym poważniejszym problemem jest modne obecnie uprawianie sportów ekstremalnych. Oferta w tym względzie jest coraz bardziej bogata. To już nie tylko maratony organizowane w prawie każdym dużym mieście, ale komercyjne wyprawy na himalajskie ośmiotysięczniki, biegi górskie i thriatlony stały się wyzwaniem dla wielotysięcznych śmiałków, którzy tym razem nie dla pieniędzy, ale w celu urozmaicenia życia, doświadczenia przygody, przezwyciężenia nudy, włączają się w tego typu aktywność, ryzykując nie tylko zdrowie, ale też często życie. Dla wielu sportowców ta aktywność staje się sensem istnienia. Poświęcają jej cały wolny czas, a niektórzy wręcz wypełniają swe życie tylko sportami ekstremalnymi. Nie ośmielę się krytykować tej mody. Być może jest to lepsza recepta na życie niż ubarwianie sobie go za pomocą narkotyków lub rozbojów. Niemniej tutaj także tkwi istotny paradoks, związany z przekraczaniem dyskretnej granicy, która oddziela aktywność sportową służącą zdrowiu od aktywności, która mu wyraźnie zagraża.

Podsumowanie

Jeszcze jeden paradoks. Mimo że próbowałem spojrzeć na sport wyczynowy z perspektywy socjologicznej, okazywało się, że w każdym z omawianych problemów występował ze szczególną siłą wątek medyczny. Warto więc sformułować kilka postulatów w stosunku do lekarzy, którzy zainteresowani są uzdrawianiem współczesnego sportu wyczynowego.

1. Niezbędne jest większe zaangażowanie lekarzy w promowanie aktywności ruchowej dzieci i młodzieży. Jednak nie chodzi o kontynuowanie dotychczasowych rozwiązań w tym zakresie z większą intensywnością. Zmienił się sport wyczynowy i zmienił się kontekst społeczny, w jakim funkcjonuje ta działalność. Tym samym powinien ulec zmianie sposób upowszechniania aktywności ruchowej wśród dzieci i młodzieży. Powinien zmierzać do zmieniania świadomości ludzi w globalizującym się świecie.

2. Wartość sportu polega m.in. na zróżnicowaniu jego form. Są sporty bardziej i mniej zagrażające zdrowiu, np. odpowiednio boks i golf. Tę wartość trzeba wykorzystać, aby zachęcać młodzież do uprawiania tych dyscyplin, które niosą mniejsze zagrożenie dla zdrowia, a jednocześnie promują zdrowy styl aktywnego życia. Na szczególną uwagę zasługują te sporty zespołowe (jednak chyba z wykluczeniem piłki nożnej w obecnej postaci), w których jeszcze obowiązuje zasada fair play.

3. Pilną potrzebą społeczną jest doprowadzenie do większego zaangażowania w aktywność sportową kobiet i osób w starszym wieku. Nie ulega wątpliwości, że dobrze rozwijający się w ostatnich latach sport senioralny wymaga szczególnego nadzoru ze strony lekarzy sportowych.

4. Ponieważ uprawianie sportu przez dzieci i młodzież niedostosowaną społecznie oraz z innymi zaburzeniami rozwojowymi jest dobrą formą resocjalizacji i rehabilitacji, lekarze uczestniczący w tych procesach powinni promować i wspierać tę formę aktywności ruchowej.

5. Większego nadzoru wymaga uprawianie sportów ekstremalnych. I nie chodzi tutaj wyłącznie o wykluczanie osób, które ryzykują życie, podejmując ekstremalnie duży wysiłek fizyczny. Równie istotna jest ochrona zawodników przed długoterminowymi konsekwencjami, wynikającymi z nadmiernego eksploatowania organizmu.

6. Wydaje się, że siła wpływu lekarzy sportowych na kierunki rozwoju współczesnego sportu wyczynowego stopniowo ulega zmniejszeniu. W wielu sytuacjach medycyna jest bezradna wobec narastającej patologii, wynikającej z komercjalizacji sportu. Podstawowym sposobem odwrócenia tej tendencji może być tworzenie silnego lobby lekarzy sportowych, zjednoczonych w dążeniu do realizacji hasła „sport to zdrowie”.

Zdaję sobie sprawę, że przedstawione postulaty skonfrontowane z mechanizmami społecznymi, które obowiązują w sporcie wyczynowym, mogą wydawać się utopijne. Jednak strategia małych kroków w dążeniu do przywrócenia zdrowotnych walorów sportu sprawdziła się już w zwalczaniu dopingu. Być może okaże się skuteczna w likwidowaniu innych wynaturzeń zagrażających wartościom uosobionym w tradycjach olimpijskich.

Do góry