BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
MT: Onkolodzy wiążą z tą metodą bardzo duże nadzieje.
P.W.: Ogromne. Kanonem myślenia onkologicznego do tej pory było, że pacjentów z chorobą uogólnioną nie można było wyleczyć, a celem leczenia systemowego było wydłużenie przeżycia i poprawa jakości życia. Immunoterapia, w odróżnieniu od innych do tej pory stosowanych strategii leczenia systemowego, dzięki mobilizacji naturalnych mechanizmów przeciwnowotworowych daje szanse na pełną eradykację procesu nowotworowego nawet na etapie rozsiewu. Wiemy na przykład, że chorzy na uogólnionego raka nerki czy czerniaka, u których w wyniku zastosowanej przed laty bardzo agresywnej i toksycznej immunoterapii (wysokie dawki interleukiny 2) doszło do całkowitej odpowiedzi, żyją 15-20 lat bez jakichkolwiek wykładników aktywnej choroby. Po takim czasie można ich już praktycznie uznać za wyleczonych. Nawet jeżeli nowe strategie immunoterapii nie będą dawały wysokich odsetków całkowitych odpowiedzi, większość chorych będzie mogła być leczona przewlekle.
Dążymy do tego, aby chorzy, których nie można wyleczyć, żyli jak najdłużej z aktywną chorobą nowotworową. Rozpoznanie cukrzycy jeszcze 100 lat temu było wyrokiem, bowiem nie rozumiano do końca przyczyn tej choroby i nie dysponowano insuliną. Obecnie chorzy na cukrzycę, pomimo że są przewlekle leczeni, żyją dokładnie tak długo i w takiej jakości życia jak osoby zdrowe. W przypadku choroby nowotworowej zależy nam na długotrwałej kontroli choroby przy wykorzystaniu jak najmniej toksycznych strategii leczenia. Wiemy, że w wielu przypadkach nie musimy stosować agresywnego leczenia, aby kontrolować chorobę, a nieagresywne leczenie może być długotrwale i bezpiecznie stosowane. Najnowsze strategie immunoterapii (inhibitory PD-1) są bezpieczne nawet przy wieloletnim podawaniu.
MT: W historii wiele odkryć rozbudzało nadzieje na znalezienie lekarstwa na raka? Na ile immunoterapia do tego przybliża, a może należy studzić entuzjazm?
P.W.: Wiemy, że układ immunologiczny jest jedynym mechanizmem, który może doprowadzić do całkowitego wyleczenia nawet zaawansowanej choroby nowotworowej. W większości tych przypadków chemioterapia, radioterapia czy hormonoterapia nie są w stanie wyleczyć chorych. Dlatego tak duże nadzieje wiąże się z immunoterapią. Żeby jednak stwierdzić, że chorzy poddawani immunoterapii mogą być całkowicie wyleczeni, trzeba będzie prowadzić obserwacje trwające na pewno dłużej niż dekadę. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Jeśli potrafimy zaszczepić się przeciwko wielu chorobom zakaźnym i układ immunologiczny nigdy już nie dopuści do ich rozwoju w organizmie, to być może jego odpowiednia aktywacja umożliwi pełne wyleczenie chorych na nowotwory.
MT: Na ile mamy szanse w Polsce wprowadzać najnowocześniejsze metody leczenia, w tym immunoterapię?
P.W.: Możemy mówić już o realiach – od lipca refundacją zostały wreszcie objęte dwa inhibitory PD-1 – niwolumab i pembrolizumab u chorych na zaawansownego czerniaka w ramach leczenia pierwszej lub drugiej linii. Niwolumab został zarejestrowany w drugiej linii leczenia chorych na zaawansownego, płaskonabłonkowego raka płuca oraz raka nerkowokomórkowego. W odniesieniu do refundacji niwolumabu w płaskonabłonkowym raku płuca decyzja prezesa AOTMiT z lipca br. przede wszystkim z powodów ekonomicznych jest niestety negatywna. W drugiej połowie roku oczekujemy decyzji AOTMiT w odniesieniu do niwolumabu we wskazaniu rak nerkowokomórkowy.